- Jak jest z tobą Niall, słyszałem że w sprawach osobistych, bardzo
dobrze ci się układa?- prezenter programu the show spojrzał na
siedzącego blondyna. Chłopak słysząc pytanie uśmiechnął się tylko
tajemniczo.
- Na razie wolę nie zapeszać, ale wszystko idzie w dobrym kierunku-
uśmiechnął się pokazując tym samym całe swojej uzębienie opasane
błyszczącym aparatem.
- Jednak tego samego nie możemy powiedzieć o tobie - mężczyzna spojrzał
spod swoich okularów, na chłopaka wbitego głęboko w kanapę
przysłuchującego się rozmowie.- Widzieliśmy niedawno twoją wybrankę i
muszę z przykrością przyznać, że nie należy do panienek, które lubią
nudę- ciągnął dalej, nie widząc tego jak jego słowa ranią chłopaka. - No
więc jak to jest z tobą, czy jesteś jedyny w życiu swojej dziewczyny,
jesteście jeszcze razem.
Zayn poczuł straszny ból od środka, chciał wybuchnąć i rzucić się z
pięściami na prezentera, jednak po chwili emocje w nim zgasły,
odpowiedział niezwykle opanowanym głosem:
- A czy twoja żona wie co robisz po pracy?- odezwał się z drwiącym
uśmiechem mając nadzieję, że go skutecznie zgasił.
Miał rację. Prowadzący zaczerwienił się, spojrzał nieprzyjaznym wzrokiem i przeszedł
do następnego pytania.Chłopak nie mógł wytrzymać, czas dłużył mu się
niemiłosiernie, co chwila spoglądał na zegarek, 5 minut, 10 minut, 30
minut. Wreszcie nadeszła upragniona godzina: 15:00
- To wszystko na dziś, wystąpili dla Was zespół One Direction, a teraz
chłopaki mamy nadzieję, że nam coś zaśpiewacie- mężczyzna wstał z
fotelu, odłożył kartkę z pytaniami i czekał na odpowiedź chłopaków.
- Oczywiście, że zaśpiewamy, dla naszych fanów wszystko- odpowiedział
Louise zeskakując z kanapy i ustawiając się obok mężczyzny w zielonej
marynarce.
Po chwili cała piątka chłopaków znalazła się na parkiecie, dało się
słyszeć wydobywające się z głośników melodię do piosenki What makes you
beatifull.
- Byliście świetni, chcecie powiedzieć coś na koniec do swoich fanów, macie ostatnie minuty?- zastrzegł prowadzący
- Tak, jesteście niesamowici, wspierajcie nas tak dalej, bo to dzięki Wam doszliśmy tak daleko!- dało się słyszeć krzyk Liama.
- I chcę jeszcze raz powiedzieć kocham marchewki, ale lamborghini,
ubóstwiam-zastrzegł śmiesznym głosem Louise puszczając tym samym oczko.
Chłopaki pomachali do widowni i kamer, po czym z uśmiechem zeszli ze
sceny za kulisy, z dala dało się jeszcze dosłyszeć głosy prezentera.
- To dziś na wszystko, zapraszamy za tydzień, a wtedy wywiad z jedyna i niepowtarzalną Katy Perry.
- Cięcie, mamy to, byliście wszyscy świetni!- donośnym głosem zawołał scenarzysta.
- Wreszcie skończyliśmy, nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo głodny,
chodźmy na pizze.- zaproponował blondyn krzątając się wkoło przyjaciół
szukając części swojej garderoby.
- O to jest świetny pomysł, chodźmy!-zawołał uśmiechnięty Harry
- Oki, to widzimy się za 5 minut przed budynkiem
Wszyscy rozeszli się w swoje strony, aby się przygotować do opuszczenia
programu. Zayn dłuższy czas wpatrywał się w ogromny, świecący się napis
'' the show'', po czym niechętnie wszedł do garderoby, zarzucił na
siebie granatową kurtkę. Spojrzał w lustro, poprawił włosy opadające na
jego znudzoną twarz. nie miał ochoty na nic, a słowa wypowiedziane dziś
przed kamerą wstrząsnęły nim, jak mógł tak powiedzieć, to jest moje
życie, nie powinien się w nie mieszać,a co jeśli wszystko się wyda,
czemu wszystko musi być tak skomplikowane?- cały czas zadawał sobie w
myślach jedno i to samo pytanie. Przez jedne 10 minut programu zapomniał
o wszystkim, ale niestety nieskutecznie. Teraz wiedział, że rany nigdy
się nie zabliźnią zawsze będą rozdrapywane.
Przysiadł na ławce przed dużym, białym budynkiem, gdzie nagrywali
nieszczęsny program. Twarz miał schowaną w dłoniach, usilnie dał się
ponieść przemyśleniom, z których wyrwała go Danielle czekająca na Liama.
- O Zayn, jak tam na planie, wszystko dobrze?- dziewczyna zapytała chłopaka przysiadając się obok niego.
- Jak zawsze! - zbył ją jedną krotką odpowiedzią, tym samym odwracając
głowę w drugą stronę, jakby chciał w ten sposób dać do myślenia, że nie
ma ochoty na żadne pogawędki.
Dziewczyna jednak zrozumiała aluzję głośno westchnęła wstając i mocno
przytulając się w biel bluzy swojego ukochanego, który wreszcie się
zjawił. Zayn nigdy nie lubił patrzeć na Eleonore i Louise czy Danielle i
Liama, w pewnym znaczeniu zazdrościł im, że moga ze sobą rozmawiać, że
przede wszystkim mają siebie.
Przyjechali do niedużej pizzerii.
- Chodźcie, zajmiemy jakiś stolik- zawołała z uśmiechem na twarzy Eleonore
- Zayn, czemu nie idziesz?- zapytał loczek
-wiecie, nie obraźcie się, ale źle się czuję, pójdę się przejść-
zakomunikował przystając koło pobliskiego drzewa, które rosło obok
pizzerii.
- Napewno, a nic ci nie jest?- dopytywał się z troską w głosie blondyn, jakby całkowicie zapominając o głodzie
- Nie, nic mi nie jest, nie przejmujcie się.
Odwrócił się, machnął przyjaciołom na pożegnanie, po czym ślamazarnym
krokiem zaczął się oddalać od miejsca gdzie przyjechali, wzrok cały czas
miał wbity w jeden punkt, a jego uszach, wciąż ten sam, bolesny głos : " znasz przecież zasady tej gry. Kto pierwszy powie 'kocham' przegrywa"
~*~
- Sophie, musisz coś zjesz, bo niedługo będziesz chudsza niż swój własny
cień- mówiła kobieta pochylona nad brunetką patrząc jej w talerz, wciąż
powtarzając jedno i to samo.
Dziewczyna głośno westchnęła, biorąc duży kęs pierogów z truskawkami. Zauważyła w oczach kobiety niezwykłą radość.
- Widzisz, to nie takie trudne.
Brunetka uśmiechnęła się, ale zaraz potem wzrok wbiła w biel talerza, na
którym widniały czerwone ślady od wylanych truskawek. Po skończonym
posiłku posłusznie zaniosła talerz do umycia. Polała je ciemno zielonym
płynem, zabrała do rąk gąbkę i już po chwili z talerza, który był cały
brudny nie było ani śladu. Jej matka nigdy nie pozwalała jej tego robić
tłumacząc tym, że od tego ma się ludzi, ale jej było żal Sary, która
ciężko pracowała, Sophie chciała ją trochę odciążyć. Lubiła patrzeć, gdy
na jej skupionej, ale jakże pełnej dobroci twarzy pojawia się lekki
uśmiech, to właśnie tego uczyła ją babcia, pomocy. Jednak z jednym nie
mogła się z nikim z godzić, z tym, że czas potrafi strawić wszystkie
urazy, w to nigdy nie uwierzyła. Wytarła ręce w ciemna ściereczkę leżącą
obok pieca, pomieszczenie wypełnił miły głos kobiety
- Sophie, kochanie- zwróciła uwagę, na to ostatnie słowo '' kochanie ''
zrobiło jej się bardzo miło, nigdy tego nie słyszała, ostatni raz dwa
lata temu, dokładnie tyle ile jej babcia nie żyje ona tylko tak do niej
mówiła - mam wielką prośbę, mam kilka załatwień, problemy prywatne,
mogłabym dziś wziąć wolne? - zapytała
- Tak, niech pani idzie, ja sobie poradzę, wkońcu mam już 18 lat- Sophie
uściskała rękę Sary śląc tym samym radosny uśmiech, który był tylko
pozorny.
Nienawidziła samotności, jednak z czasem zdążyła się do niej
przyzwyczaić, to ona stała się jej niekończącym sąsiadem.
I już po chwili siedziała sama w kuchni bębniąc w stolik opuszkami
palców.Ręką podpierała głowę. Kosmki włosów opadające na stolik tworzyły
śmieszne kształty, jednak po chwili podniosła się zahaczając ręką o
blat stołu. Jej całe ciało przeszył ból- po wczorajszych, świeżych
bliznach, które teraz niestety znów dały po sobie znać. Ciemno czerwona
ciecz przesączyła się po ciele dziewczyny. Ona szybko otarła je ręką,
zabrała wilgotną szmatkę i przyłożyła do miejsca cięć. I już po chwili
wszystko zakrzepło, aż do następnego razu.
~*~
Chwiejną ręką sięgnął do kieszeni kurtki po swojego Blackberry. Zgasił
papieros podeszwą buta. Chwiejnym ruchem w spisie treści znalazł jej
numer, bardzo długo się wahał. Bardzo potrzebował w tym momencie rozmowy
z osobą, która znaczyła dla niebo bardzo wiele. Nazwa przy której
postawił serduszko i minkę znaczyła tyle samo co 3 miesiące temu, gdy
próbował dodzwonić się do niej wieczorami, nagrywając się na poczte
głosową, tylko po to, by powiedzieć ''dobranoc kochanie''. wreszcie,
odważył się, nacisnął zieloną słuchawkę. Telefon przyłożył do ucha.
Głuche sygnały rozbrzmiewały w słuchawce. Nagle usłyszał ciche, ale
jakże przyjazne dla niego ''słucham?'' Z każdym razem działało tak samo-
jak miód, który potrafił osłodzić wszystko. Zdobył się na odwagę,
nabrał głęboko powietrze do płuc:
- Co u ciebie słychać, dawno się nie widzieliśmy- odpowiedział niemalże jednym tchem
- Zayn, wiesz, że to nie ma sensu..
- Ale, może moglibyśmy porozmawiać, proszę cię, dużo dla mnie
znaczysz...- nagle usłyszał w słuchawce głośną muzykę, czyjeś śmiechy,
wytężył słuch, jego bębenki wyczuły coś, co spowodowało strach w jego
oczach- męski głos, który z nią ewidentnie rozmawiał.
- Przepraszam cię, ale nie mam czasu, a poza tym myślę, że wszystko sobie wytłumaczyliśmy,żegnaj.
- Perrie! Czekaj, nie!!- krzyknął do słuchawki, ale na próżno.
Wyświetlacz poinformował go o zakończonym połączeniu a głośnik w
słuchawce wypełnił się pustymi sygnałami.
Usiadł na krawężniku, spuścił głowę kurczowo trzymając w dłoni telefon.
Poczuł jak łza spływa mu po policzku, energicznie wstał, szybko ją
otarł, jakby chciał by nikt go nie zauważył. Ruszył przed siebie. szedł
szybkim krokiem, rozmowa z nią odbijała się w myślach. Nawet nie wie
jak doszedł do domu poznanej dziewczyny. Stanął przed jej furtką. Nie
wiedział co ze sobą zrobić. Na pewno nie mógł wrócić do domu, do
przyjaciół, nie chciał kolejnej spowiedzi, bo niby co im powiedziałby,
że po raz setny do niej dzwonił, by umówiła się z nim, porozmawiała,
dała kolejną szansę? Roztrzęsioną dłonia przekręcił metalową korbkę. Znalazł się na posesji
brunetki, wszedł po schodach, podniósł rękę ku górze, zawahał się.
Jednak po chwili namysłu zrobił to, zapukał do niej. Usłyszał tupanie
stópek po podłodze i za chwilę drzwi się otworzyły a w niewielkiej
szparze dostrzegł brązowe oczy dziewczyny, które były takie jak on
zapamiętał- pełne blasku.
- Zayn, co ty tutaj robisz?-zapytała szeroko rozwartymi ślepiami
- Sophie, mówiłem że coś wymyślę- uśmiechnął się - Mogę wejść
Dziewczyna wzdrygnęła, przestraszyła się, drzwi, które wcześniej otwarła
teraz zmieniły swoją szerokość do minimalnej. Chłopak to zauważył,
wiedział czego się boi
- Nie bój się, nie skrzywdzę cię
- A jaką mogę mieć pewność?- zapytała, nie spuszczając z bruneta wzroku
- Mógłbym to zrobić dawno temu, przecież już nieraz się widywaliśmy i nic
ci nie zrobiłem, zaufaj mi - odpowiedział z troską w głosie.
Jednak Sophie miała ochotę zaśmiać mu się prosto w twarz. Zaufanie? a co
to właściwie takiego? Nie znała tego słowa, to było dla niej jak
zakazany owoc. Za bardzo kiedyś ufała, przez co teraz cierpi.
-Zaufać? A Czy świat nadaje się do zaufania?
- Przepraszam cię bardzo nie chciałem cię przestraszyć już sobie idę.
Chłopak ubrał kapuzę na głowę. Zrobił kilka kroków schodząc ze schodów.
Jednak Sophie zrobiła ten sam gest co wtedy w parku, znów jakiś
wewnętrzny głos był silniejszy od niej. Zrobiła coś o co siebie nie
podejrzewała Zaufała mu. Krzyknęła z całych sił
- Zaczekaj !- chłopak natychmiastowo się obrócił- Jeśli chcesz zostań- odpowiedziała wpuszczając tym samym Zayna do mieszkania.
Po chwili siedzieli w kuchni.
- Co cię tu sprowadza?-zapytała bawiąc się rąbkiem od rękawa koszulki
- Właściwie to chciałem zobaczyć co u ciebie, a poza tym nie chciałem być
sam- czuł jak policzki palą mu się, a wielki rumieniec oblewa jego
buzię.
- Ja zawsze jestem sama, przyzwyczaisz się- uśmiechnęła się poprawiając tym samym włosy-czemu jesteś taki smutny?
Brunet wzruszył ramionami chowając tym samym twarz w dłoniach, nerwowo
przyklepując włosy. Jednak Sophie nie dała za wygraną
- Chcesz pogadać?
Pokręcił głową mówiąc
- Wiesz czego pragnę? Zapomnieć.
Sophie zmieniła temat, nie rozdrapywała jego ran, wiedziała jak to boli.
Opasała kolana dłońmi opierając na nich głowę. Wpatrując się w nogę od
krzesła zapytała
- Może oglądniemy jakiś film?
- W sumie to dobry pomysł.
Podeszła, usiadła obok niego, dotknęła swoją zimną dłonią jego. Widać
poczuł to, podniósł swoje czekoladowe oczy na dziewczynę zastanawiając
się jaki ruch zrobi, ona jednak z pełnym entuzjazmem zakomunikowała
- Przygotuję popcorn, a ty idź włącz telewizor.
Zayn posłusznie wstał od stolika, podszedł do TV i nastawiał kanał z
jakimś filmem. Po chwili do salonu weszła Sophie z wielką michą popcornu
i dwoma szklankami napoju. Usiedli obok siebie całkowicie dając się
ponieść klasyce wyświetlanej na ekranie telewizora.Sophie uniosła
pojemniczek ze sokiem robiąc tym samym łyk, nie zbaczając wzrokiem z
ekranu, Zayn ukradkiem przyglądał się jej, było w niej coś co nie dawało
mu spokoju, chciał wiedzieć o niej jak najwięcej. Teraz mógł spostrzec
całe, niebanalne rysy jej twarzy, pełne policzki, na których był lekki
róż podkreślający kości policzkowe, duże, brązowe oczy, chłonące obraz
telewizora, długie, subtelne palce kurczowo trzymające szklankę.
Mrok przeszył cały pokój, na ekranie leciały już same końcowe napisy
filmu, który oglądali. Miska z popcornu stała pusta, a szklanki, które
potem przynieśli były już wypite.Była 2:15.
Zayn spojrzał na Sophie, zasnęła na jego ramieniu. wyglądała tak słodko.
Jednak zauważył, że coś jest inaczej. Spostrzegł, że gdy śpi wyraz jej
twarzy jest całkiem inny niż na co-dzień, beztrosko, radosny,
uśmiechnięty, jakby niczego się nie bała. Ułożył ją na sofie i okrył
kocem. Dłuższą chwilę przyglądał się jej. Spostrzegł, że ręka wystaję
spod okrycia. Delikatnie zabrał ją, wsuwając pod koc. Wyglądała tak
bezbronnie. Nachylił się nad jej zmęczonym, śpiącym ciałem szepcząc do
ucha:
- Nie wiem co Ci jest, ani dlaczego, ale obiecuję, że Cię nie zostawię, pomogę Ci, nauczę Cię ufać i wierzyć! Obiecuję Sophie!
Ciąg dalszy nastąpi..
-------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i liczę komentarze. ;)
Tak ogólnie to sie chyba w nim zakochałam ;oo chce więcej < 333 możesz mnie informować o nowych rozdziałach na twitterze? @ahmyniall ♥ Zapraszam do siebie tillwesee-thesun.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńdziękuję <3 oczywiście będę informować i zajrzę do ciebie jak tylko znajdę czas ;))
UsuńBoski!!!!!! Ale się cieszę, że w końcu nowy ^^ Zawsze jak sprawdzam czy nic przypadaniem nie dodałaś na bloga to się zastanawiam... co się przytrafiło Sophie. Kurna to tej tak wciągające! Bardzo, bardzo ale jak bardzo mi się podoba tego nie umiem napisać! <3 chyba że bym pisała i pisał i by powstało takie sobie długie opowiadanie jak ja to zakochałam się w tym opowiadaniu *.* Pozdrawiam Roxy xx
OdpowiedzUsuńhaha dziękuję bardzo <3
UsuńTo opowiadanie jest świetne, zakochałam się w nim! Nie mogę się doczekać na więcej. xx
OdpowiedzUsuńhttp://everythingiwantnothingineed.blogspot.com
super! takie tajemnicze, że chciałabym w końcu wiedzieć co jej się stało! szybko nowy kochanie ! :*
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba!! Oczywiscie czekam na następny i zapraszam przy okazji do siebie na turn-back-time-with-one-direction.blogspot.com :) x
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAA Bosko.!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńpiszesz bardzo rozległe rozdziały i to mi się podoba. ZAPRASZAM na mojego nowego bloga, co prawda nie ma tak rozwiniętych rozdziałów, ale postaram się poprawić i pisać dłuższe http://about-larry-stylinson.blogspot.com/ z góry dziękuję a rozdział świetny, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaa jaki fajny! chcę mieć taki talent jak ty! ale niestety :c dobra jest boski kocham twoje opowiadanie <33333 dawaj następny ile można czekać?!
OdpowiedzUsuńI teraz nastał dylemat we mnie. Czy może przeczytać 4 rozdział czy zostawić Go sobie na później? A nie, przeczytam Go teraz, a co do rozdziału znowu istne cudo ! ♥
OdpowiedzUsuń