sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 10

Problemy - gdy byłam w Jego obecności, one mijały. Działał na nie jak woda na szalejący pożar. Stawałam się inna, mogę śmiało powiedzieć, że nawet lepsza!

- Sophie !- wstawaj - Ciszę w pokoju przerwał głos kobiety, która delikatnie ruszała bezwładne ciało dziewczyny, które całkowicie, było pogrążone we śnie. Jednak niania nie dawała jej spokoju.
- Co się stało? Dziś jest wolne i nie idę do szkoły! - zdążyła wydukać zaspanym głosem nie otwierając oczu, a przy tym machinalnie zasłaniając się bielą kołdry. W zamian  za swoje słowa dało się słyszeć głośne śmiechy kobiety.
- Wiem kochanie, ale twoja mam przyjechała i prosiła żebym cie obudziła!-zakomunikowała na co Sophie momentalnie otworzyła oczy zasłaniając ręką promienie słoneczne padające na jej świeżo obudzoną twarz.
- Co? Jak to? - odpowiedziała pytaniem wciąż nie dowierzając.

Kobieta wskazała ręką na drzwi wyjściowe poganiając tym samym dziewczynę. Brunetka mimowolnie ubrała kapcie i powolnym krokiem ruszyła w stronę kuchni. Czuła jak jej serce bije, bała się tego, że jej mama przyjechała, gdyż dowiedziała się o jej nieobecności poprzedniego dnia. A jak ją zapyta gdzie była i z kim? - pytała samą siebie, czuła jak robi się cała blada, tak,że mogłaby wtopić się w kolor ściany w przedpokoju.
Przekroczyła próg kuchni. Rozglądnęła się po całym pomieszczeniu, szukając wzrokiem eleganckiej, szczupłej sylwetki. Zauważyła ją. Siedziała przy stole popijając kawę. Jak zawsze elegancka, na jej ustach widniała krwista czerwień szminki z mocno podkreślonym konturem oka. Miała ubrane kremowe spodnie  z miętową koszulą, która była włożona do środka bryczesów, a na nią założoną miała brzoskwiniową marynarkę, na które swobodnie opadały jasne, proste włosy kobiety. Jej uwagę przykuła złota bransoletka w kształcie serduszka na prawym nadgarstku. Poczuła jak przeszywają ją jej niebieskie oczy, które zostały lekko przysłonięte blond grzywką. Jej mama od początku lubiła się stroić, Sophie czasem miała wrażenie że to jest ważniejsze nawet od niej samej. Ona nie przywiązywała uwagi do stroju, czy też wyglądu, jednak jej mama była jej całkowitym przeciwieństwem.

- Cześć mamo! - zawołała podchodząc i siadając obok kobiety. Blondynka uśmiechnęła się gładząc twarz dziewczyny.
- Witaj kochanie! Co u ciebie? - zapytała podnosząc filiżankę kawy, robiąc tym samym łyk.
- Wszystko w porządku, a u ciebie?
- Również, a nawet mogę powiedzieć, że coraz lepiej - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Nastała cisza, obie kobiety przyglądały się sobie. Sophie nie wiedziała jak rozwinąć rozmowę, chociaż była to jej mama, nigdy nie miały wspólnych tematów, zwykle kończyło się na krótkim cześć i co u ciebie. Zaczęła bębnić opuszkami palców o blat stolika dając się ponieść dźwiękom wydobywającym się spod jej palców.
- Kochanie chciałam z tobą porozmawiać! - kobieta zaczęła rozmowę odkładając filiżankę na odległość ramienia. Założyła ręce na piersi wpatrując się swoimi dużymi, niebieskimi oczyma na córkę.
- O czym? Chodzi o szkołę? - zapytała ze strachem w oczach, mając nadzieję, że usłyszy odpowiedź negatywną.
- Nie, nie chodzi o szkołę!-odpowiedziała szybko, cały pokój został wypełniony głośnym wydechem Sophie.
- A więc o co?
- Kochanie, bo widzisz... Nie będę cię okłamywać, na ostatnim wyjeździe poznałam kogoś. Ma na imię Robert, jest cudowny, miły, opiekuńczy i czuły. Bardzo chciałby cię poznać, a mi zależy na twojej opinii - odpowiedziała krótko robiąc krótkie przerwy w celu nabrania powietrza do płuc. Dziewczyna nic nie odpowiedziała wpatrując się w matkę szeroko rozwartymi oczyma.
- I co w związku z tym? - zapytała obojętnie odwracając wzrok w celu znalezienia czegoś ciekawszego jak rozmowa z mamą na temat jej miłości.
- Nie takim tonem! - podniosła głos momentalnie go zniżając - dzisiaj o 18:00 idziesz ze mną do umówionej restauracji, chciałabym Was poznać. - zakomunikowała odchodząc od stolika i zasuwając za sobą krzesło.
Sophie siedziała jak wryta wpatrując się w swoją mamę. Nie wiedziała, że nastąpi taki zwrot akcji. Bo jeśliby nie ten Robert pewnie by nawet nie przyjechała, znów zostawiając ją na pastwę siebie samej.
- Sophie, a i kupiłam ci na tą szczególną okazję sukienkę i kilka innych gadżetów i bardzo cię proszę abyś to założyła, bo wiem, że nie masz w swojej szafie zbyt wielu sukienek, bo nie lubisz w nich chodzić - odparła po dłuższej chwili wręczając jej różowy pakunek obleczony czarną wstążeczką.

Sophie zwinnymi ruchami rozwinęła paczkę.
Nie miała mamie za złe, bo wiedziała że ma rację. Fakt nie lubiła chodzić w sukienkach, a jej garderoba składała się zazwyczaj z ciemnych rurek i koszulek. Zdarzyły się sukienki, kombinezon i jakieś krótkie spodenki. Myślała nieraz nad zmianą swojego stylu, ale nie miała odwagi, ani osoby, która by jej w tym pomogła.
Po rozpakowaniu jej oczom ukazała się śliczna, turkusowa sukienka, a do tego granatowe buty na obcasie. Na pierwszy rzut oka skrzywiła się śmiejąc jak sobie poradzi, ale potem nawet się ucieszyła, że wreszcie coś nowego w jej garderobie. Wyglądała ona tak klik. Zawiesiła ja na wieszaku przed szafą zostawiając obok buty ,biżuterię i zgrabną, czarną torebeczkę. Nagle jej myśli przeszyły ból.

- Zaraz, zaraz, to jest o 18, a impreza u chłopaków o 19, więc muszę się wyrobić w godzinę - powiedziała w myślach machając ręką. Nie mogła zrezygnować, chciała go po prostu zobaczyć, nie widziała go 20h a już tęskniła, ale wiedziała też, że nie może wystawić mamy.

Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 14:32.Była zmuszona pomóc niani, a następnie chwyciła się za odkurzanie, nie lubiła tej czynności. Jednak dwa pokoje nie były lada wezwaniem. Nawet nie wiadomo kiedy jej czas przeleciał. Do spotkania została zaledwie godzina. Szybkim tempem udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic. Wysuszyła włosy suszarką po czym je wyprostowała. Zrobiła lekki makijaż.
Stanęła przed dużą szafą na której była zawieszona sukienka. Długo wpatrywała się w nią. Była zdziwiona gustem swojej mamy. Przeważnie kiedy dawała jej jakiś prezent była to krótka spódniczka lub jakieś inne rzeczy. Chciała by jej córka ubierała się jak inne dziewczyny, jednak Sophie zawsze się wzbraniała, chowając nieużyte podarunki w szafie, a niekiedy przesyłała je kuzynce. Jednak teraz było całkiem inaczej. Delikatnie zabrała sukienkę zakładając ją na swoje ciało, nie chciała jej zniszczyć. Zobaczyła do lustra, przyglądała się sobie z różnych profili.

- Sophie, wyglądasz ślicznie, jesteś bardzo ładną dziewczyną! - głos Samanty, bo tak miała na imię jej mama wypełnij wnętrze pokoju. Brunetka popatrzyła na kobietę opierającą się o framugę drzwi posyłając w jej stronę uśmiech
- Eee, nie prawda, jest dużo ładniejszych dziewczyn - odpowiedziała odwracając głowę. Kobieta uśmiechnęła się kręcąc głową oddaliła się w stronę salonu.

Sophie usiadła na łóżku zakładając buty. Przy wstawaniu o mały włos a przywitałaby się z podłogą, jednak jakoś się wybroniła. Podchodząc do szafy mogła bez problemu zdjąć maskotkę usadowioną na samym szczycie. Była zdziwiona, bo zawsze kiedy to robiła była zmuszona stawać na palcach, lub brać do tego malutkie krzesełko. Podeszła do drzwi wyjściowych krzycząc - jestem gotowa!
Już po chwili pojawiła się obok niej 32-letnia blondynka, która była ubrana w kremową sukienkę z dużymi koturnami na nogach. Sophie spostrzegła że na prawym nadgarstku ma ową bransoletkę, którą od swojego przyjazdu nie zdjęła ani na chwilkę. Wyglądała świetnie. Jej ciało nie zdradzało wieku jaki miała, przez co niejedna kobieta patrzyła na nią spod płachty zazdrości. Otworzył drzwi wpuszczając tym samym swoja córkę przed siebie.

- O widzę, że nowe auto! - zawołała zafascynowana brunetka otwierając drzwi nowej R8
- Eee zdaje ci się! - odparła zaczerwieniona Samanta
Dziewczyna wzruszyła ramionami usadawiając się na miejscu obok kierowcy. Uśmiechnęła się przypominając sobie ostatnią jazdę z brunetem.
- I jak sobie radzisz córeczko? - zapytała po chwili włączając kierunkowskaz a tym samym mieszając się z różnymi autami na drodze.
- Dobrze, jakoś leci, nie narzekam! - odpowiedziała spokojnym głosem patrząc na mijaną okolicę
- Sophie, wiesz dobrze, że możesz powiedzieć mi o wszystkim, wiem, że między nami różnie bywa. Mam taką pracę jaką mam i zdaję sobie z tego sprawę, że nie zawsze mam dla ciebie czas, ale to nie znaczy, że nie zależny mi na tobie. Zawsze jak będziesz moją małą córeczką! - odpowiedziała kurczowo łapiąc za rękę brunetki, której wzrok teraz skupił się całkowicie na swojej mamie.
- Wiem mamusiu, nawet nie wiesz jak często mi ciebie brakuje-odparła ze szklącymi się oczyma. Tak bardzo chciała jej to wszystko wykrzyczeć, ale nie umiała, nie chciała. Łudziła się już od roku że jakoś zapomni i wszystko będzie oki. Jednak prawda była całkiem inna.

Cała droga minęła w ciszy. Sophie nie wiedziała z jakiego to powodu, ale po raz pierwszy od bardzo dawna wiedziała że mogła ze swoją mama porozmawiać o wszystkim nie wstydziła się. Nagle pomyślała, że może to wszystko to za sprawą tego całego Roberta mama tak odżyła i tętniła życiem. Cieszyła się, że wreszcie jest szczęśliwa.

- Sara mówiła mi że często odwiedza cię jakiś chłopak! Kochanie czyżby... - kobieta zaśmiała się, lecz jej wypowiedź od razu przerwała Sophie
- Mamo! To jest tylko mój dobry przyjaciel, fajnie mi się z nim rozmawia i miło ze sobą spędzamy czas to wszystko! - odpowiedziała z groźnym wyrazem twarzy
- Jeszcze wspomnisz moje słowa, przyjaźń damko - męska nie istnieje. Prędzej czy później jedno albo drugie się zakocha.- a tak w ogóle, kochanie to jesteśmy na miejscu- odparła kobieta śmiejąc się a przy tym poprawiając swój wygląd
- Bzdura! - powiedziała sama do siebie zamykając drzwi od samochodu i kierując się w stronę małej restauracji. - a jeśli ona ma rację, jeśli ja naprawdę kiedyś się w nim zakocham, nie chcę by nasza przyjaźń się skończyła za bardzo mi na nim zależy!- odganiała momentalnie słowa które bezgłośnie wypowiedziała.
Wielkie, szklane drzwi zostały otwarte a za nimi stał wysoki blondyn o szarych tęczówkach, które z radością zareagowały na pojawienie się kobiet.
- Samanta! Kochanie tęskniłem- zawołał w stronę blondynki rozszerzając ramiona w których po chwili znalazła się kobieta czule całując jego usta.
- Skarbie przestawiam ci Sophie, moją córkę, Sophie to jest Robert - wskazała ręką na brunetkę, która nieśmiało podeszła do mężczyzny podając mu rękę. Jednak on wymijając ten gest przytulił ją mocno
- Jaka śliczna matka taka córka - odparł lustrując Sophie-zapraszam siadajcie!- dodał palcem wskazując na mały stolik pod oknem.

Restauracja pomimo swojej niewielkości była bardzo elegancka i mile wystrojona. Na jasno-niebieskich ścianach widniały jakieś pejzaże. Na każdym stoliku znajdowały się bukieciki świeżych kwiatów, które brunetka zabrała do rąk i okręcała przyglądając się im uważnie. Chciała je powąchać podkładając pod swój nos.

- Nie pachną, już próbowałem. Są śliczne no ale.. - zakomunikował w jej stronę z wielkim uśmiechem na co Sophie delikatnie podniosła kąciki ust. Usiadła czytając dziwne nazwy w menu.
- A więc czego sobie życzycie? - zapytał
- Ja wezmę sałatkę i sok pomarańczowy - odparła blondynka odkładając na miejsce kartę pytającym wzrokiem patrząc na Sophie
- Ja chcę pierogi z jagodami, a do tego wodę - odpowiedziała uśmiechając się.

Zamówienie zostało złożone. Nastała chwila ciszy. Brunetka patrzyła dyskretnie w stronę Roberta i swojej mamy, lustrując każdy ich ruch. Po raz pierwszy widziała ją w takim stanie, widać, że jej zależało i była szczęśliwa.
- Sophie ile masz lat? - zapytał opierając rękoma głowę wpatrując się usilnie w dziewczynę która zazwyczaj unikała kontaktu wzrokowego, po prostu peszyło ją to.
- 18 - odpowiedziała po chwili bawiąc się paskiem od torebeczki.
- A czyli w tym roku kończysz liceum. I wiesz już co chcesz robić?
- Jeszcze nad tym nie myślałam, ale może zostanę wolontariuszką, albo pójdę na studia z psychologią - odparła spokojnie podnosząc wzrok na ową parę. Blondynka ręką kurczowo trzymała mężczyzny, który co chwila gładził jej dłoń.
- A bardzo dobry wybór
- A pan czym się zajmuje jeśli mogłabym wiedzieć?
- Pewnie, że możesz. Pracuję w wielu dziedzinach. Jestem dziennikarzem, ale też czasami wyjeżdżam na różne bankiety i takie tam... To dzięki mojej pracy właśnie poznałem twoją mamę - dodał wpatrując się w Samantę, składając na jej ustach czuły pocałunek.
- Ekhm! - zakaszlała brunetka na widok zaistniałej sytuacji. Jednak całe wydarzenie przerwał przystojny kelner, który przyniósł swoje zamówienie.
- Dziękuję bardzo! - zawołała kobieta.
Jedzenie było wyśmienite, Sophie spożywała wiele razy pierogów, ale te były naprawdę pyszne.
- I jak smakuje ci? - zapytała ją po chwili mama grzebiąc widelcem po swoim talerzu. Z tego można było wywnioskować, że nie za bardzo jej smakowało
- Pycha, ale i tak babcia robiła lepsze! - odparła brunetka zapychając całą swoją buzię. Jej usta po chwili stały się całe granatowe.

Atmosfera była bardzo miła, wszyscy śmiali się i rozmawiali. Mama Sophie była wyraźnie zadowolona, że ta polubiła jej wybranka. Nagle dziewczyna zorientowała się o szybkim upływie czasu, szybko spojrzała na zegarek, który wskazywał 18:54. Szybko wstała  z krzesła.

- Mamusiu ja już muszę iść, idę na spotkanie. Miło mi było cię poznać Robercie i mam nadzieję, że nie był to ostatni raz- posłała w jego stronę miły uśmiech po czym przytuliła najpierw jego a następnie swoją rodzicielkę. Szybkim tempem wybiegła z restauracji oglądając się za siebie dostrzegła jak teraz para bez wahania przytula się i szepce do siebie czułe słówka. Kąciki ust dziewczyny podniosły się diametralnie ku górze. Nie miała czasu się przebrać, więc była zmuszona jechać w aktualnym ubiorze. Szybko zamówiła taksówkę wskazując umówione miejsce kierowcy. Po chwili znalazła się pod jego domem. Poprawiła opadające kosmki włosów, po czym ruszyła w stronę drzwi naciskając na dzwonek. Otworzył jej blondyn.
- O hej Sophie, dobrze, że wreszcie przyszłaś!-przywitał ją
- Hej Niall, wiem nie dałam rady wcześniej, ale widzę że impreza się rozkręca- uśmiechnęła się wchodząc do środka tym samym tuląc chłopaka.
- Ładna sukienka - odparł na co dziewczyna się zarumieniła.
Po chwili wyłoniła się czarna kotara włosów.
- Zayn! - zapiszczała brunetka biegnąc w stronę chłopaka, po czym rzuciła się na jego szyję.
- Sophie co tak długo? Martwiłem się!-dodał tuląc jej ciało z całej siły - a tak poza tym wyglądasz zabójczo!
Sophie zaśmiała się odwracając głowę i witając się ze wszystkimi.Było bardzo dużo osób, nie tak jak ona to sobie wyobrażała. Spotkała na schodach Emily.
- Cześć! - zawołała podając jej rękę na co blondynka diametralnie ją wyminęła robiąc skwaszoną minę.
-Harry wychodzę na inną imprezę, bo widać, że wasza schodzi na psy!- prychnęła wzrokiem wodząc po Sophie, na co brunetka głośno westchnęła.
Wszyscy udali się w stronę salonu.
- Fajna składanka! - wykrzyczała brązowo - oka siadając obok głośnika.
- Dzięki, to ja wybierałem! - odrzekł z dumą w głosie loczek, na co Niall i Liam głośno zakaszleli.
Impreza rozkręcała się w najlepsze, atmosfera się rozluźniała.
- I jak się bawisz? - zapytał Zayn podchodząc i siadając obok Sophie
- Świetnie!
- Martwiłem się, że coś ci się stało, spóźniłaś się! - wykrzyknął w jej stronę, z powodu zagłuszającej ich rozmowę muzyki.
- Wiem, przyjechała mama. Okazało się że poznała jakiegoś Roberta i umówiła nas na spotkanie, chciała żebym go bardziej poznała. Wiem, że wyglądam jak klown ale kazała mi to ubrać, a nie miałam kiedy się przebrać - szybko streściła mu swoje dzisiejsze zdarzenia pokazując na swoje wdzianko, na co chłopak głośno się zaśmiał.
- Uwierz mi wyglądasz ślicznie! Chłopaki też tak twierdzą, rozmawiałem z nimi przed chwilką!
- Uwielbiam tą piosenkę! - odparła na lecącego właśnie Edd'a Sheeran'a - Little Bird.Chłopak podniósł jedną brew wstając z kanapy.
- Czy mogę panią prosić?
- Ale nie jestem dobra w tańcu! - próbowała się wymigać, lecz na próżno.

Już po chwili znalazła się w jego objęciach na parkiecie. Ich ciała stykały się ze sobą, a twarze były na odległości zaledwie kilku centymetrów. Popatrzyli sobie głęboko w oczy, Sophie uwielbiała to, mogła z nich wyczytać wszystko. Jego ręce oplatały jej talię a jej dłonie spoczęły na karku chłopaka. Głowę wtuliła w jego tors ruszając się w rytm muzyki. Poczuli nagle jakby cały czas stanął w miejscu a liczyli się tylko oni. Te kilka minut trwało jak wieczność-przyjemna wieczność.Żadne z nich nie zrobiło ruchu. Sophie poczuła znów te same perfumy i ciepło jego ciała. Natomiast Zayn, pierwszy raz mógł mieć ją tak blisko siebie.

-My little bird - słowa skończyły całą piosenkę, którą dokończył chłopak szepcąc do ucha brunetki. Nagle piosenka zmieniła się na inną- szybszą. Oni momentalnie odskoczyli od siebie uśmiechając się pod nosem.
- Chcesz czegoś do picia?-zapytał na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową kierując się w stronę kuchni.Podeszli prawie na rozmowy chłopaków. Byli zdenerwowani.
- Co jest?-zapytał nalewając do szklanek napoju
- Jestem zdenerwowany, bo Em miała być godzinę temu u nas a nadal jej nie ma. Nie odbiera telefonu, martwię się, bo pod moją opieką została- jednym tonem wydukał nerwowo chodząc po kuchni
- A wiesz gdzie poszła na tą imprezę? - zapytał Zayn opierając się o blat stoliku. Sophie bacznie obserwowała całe zdarzenie biorąc szklankę soku i robiąc tym samym łyk napoju.
- Yyyyy, czekaj... czekaj... mówiła mi- odparł loczek
- Spokojnie, przypomnij sobie! - uspokajał go Liam
- Już wiem nijaki Sam robił imprezę w jakimś domku pod lasem - odparł jednym tchem na co Sophie upuściła szklankę, która po chwili robiła się o posadzkę. Jej ręce zaczęły się trząść, a głos łamać.
- Co jest Sophie? - zapytał podchodząc do dziewczyny
- Nie nic, muszę iść do łazienki! - odparła wycofując się w stronę schodów.

Szybkim ruchem pobiegła w stronę pokoju, czuła jak jej całe oczy zaczynają się szklić. Usiadła na zimnej posadzce głośno łkając.-Musze im powiedzieć, ale jak, głupia Sophie zastanów się!-mówiła w popłochu. To wszystko przez niego, gdy wymawiała to imię czuła wstręt i odrazę. Wyciągnęła z ręki żyletkę w celu zapomnienia. Miała zrobić pierwsza krechę.Nagle drzwi do łazienki otworzyły się. Nie miała siły podnieść wzroku by zobaczyć kto to taki, poczuła jedynie jak ktoś siada koło niej.

- Sophie obiecałaś! - odparł po chwili zabierając z jej ręki wstrętne urządzenie wyrzucając tym samym do kosza.
- Musicie po nią jechać! - dodała po chwili tamując potok łez wydobywających się spod jej powieki.
- Powiedz co się stało? - dodał z troską w głosie delikatnie głaszcząc po policzkach
- Pamiętasz jak zaczęłam ci moje opowiadanie o imprezie? - zapytała stale łamiącym się głosem na co chłopak pokiwał twierdząco głową.
- Właśnie wtedy świetnie się bawiłam, tańczyłam było cudownie. Wtedy podszedł do mnie ten cały Sam podając mi szklankę soku, bez zastanowienia wzięłam pijąc jednym duszkiem, jednak po chwili poczułam zawrót głowy i upadek.Obudziłam się dopiero po kilku godzinach. Oni zdarli ze mnie ubranie- zatrzymała się ocierając łzę spływającą po policzku, kurczowo trzymając dłoń chłopaka- Zayn, rozumiesz? Zrobili to! Krzyczałam, wyrywałam się ale to nic nie dało! Błagałam tą dziewczynę aby mi pomogła a ona nic stała i patrzyła się co chwila podśmiewając się. Ja codziennie słyszę ich obleśne uśmieszki i docinki. "Chcesz więcej, nie mów że nie było ci dobrze'' Ja w ciągu nocy budzę się cała mokra i z wielkim krzykiem. A szkoła? To już wiesz dlaczego do niej nie chcę chodzić. Zayn ja już jestem wykończona psychicznie i fizycznie, a najgorsze jest to, że ja nie mogę o tym zapomnieć. Rozumiesz? To wraca ilekroć zamykam powieki, ilekroć ich widzę! Wiem, że Em mnie nie lubi, ale z całego serca nie chce by ją to samo spotkało!-dodała po czym wybuchła niepohamowanym płaczem. Ku jej zdziwieniu chłopak wziął ją mocno i przytulił z całej siły. Sophie czuła jak po jego policzku spływa łza. Gładził jej włosy ciężko oddychając. Mogła poczuć jak jego serce bije dużo szybciej niż zwykle. Cieszyła się, że nie mówił ''wszystko będzie dobrze'' tylko przytulił ją mocno, nie zostawił ją  w tak ciężkiej dla niej sytuacji.
- Sophie, ja.. ja ich zabiję! - zawołał ujmując jej twarz w swoje dłonie
- Zayn proszę cię! Ja chcę abyś pomógł mi zapomnieć
- Nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził i obiecuję ci tutaj i teraz, że ja do tego nie dopuszczę już nigdy!Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
- Zwyczajnie się bałam, że mnie znienawidzisz!-odparła głowę spuszczając w dół
- Sophie ty głuptasie, jesteś dla mnie za bardzo ważna. Pomogę Ci chcę abyś o tym wiedziała, że nie zostawię cię samej Nigdy! - zakomunikował podnosząc jej podbródek ku górze tak, aby ich spojrzenia się spotkały.
- Dziękuję! - zawołała tuląc go z całej siły. Siedzieli tak dłuższy czas. Sophie zrobiło się nagle lżej, powierzyła swoją największa tajemnicę przyjacielowi. Przyjacielowi, który po prostu będzie i ja zrozumie!!
- Zayn, jedziemy! Nie możemy dłużej czekać! - przerwał im Liam wchodząc do łazienki z pękiem kluczy w dłoni
- Sophie wiesz gdzie to jest? - zapytał spokojnym głosem na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową
- A więc dobrze! Jedźmy! - dodał Liam wychodząc w pośpiechu z łazienki

On po prostu był. Wtedy kiedy go potrzebowałam, zawsze! Bo to jego uśmiechowi zaufałam, jemu samemu zawierzyłam siebie i swoje problemy, z których tylko on pomorze mi się wydostać. Nie umiem tego określić, ale czuje że wreszcie spotkałam prawdziwe szczęśćcie!!


~*~
Przepraszam was BARDZO mocno! Wiem! Obiecałam dodać rozdział kilka dni temu lecz wyszło jak wyszło. Mam bardzo dużo pracy w szkole, a wiadomo LO to nie przelewki. Przepraszam was jeszcze raz. Nie gniewajcie się na mnie. 
Wydaje mi się, że w rozdziale jest wszystko ok. Chyba nie ma jako tako błędów (mam nadzieję, że nie ma, ponieważ mi jako humanistce nie wypada takowych popełniać). Hmm co mogę powiedzieć. Zachęcam was do komentowania, no i polecania mojego bloga. Jakby jeszcze ktoś nie zauważył pojawiła się zakładka "Zwiastun". Zajrzyjcie i napiszcie co o nim sądzicie. Jest on mojej roboty, więc zależy mi na opinii. 
Dziękuję za wszystko i do następnego :)

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 9

I uwielbiam się z nim droczyć, uwielbiam się obrażać o błahe rzeczy. Uwielbiam, gdy mnie przeprasza, uwielbiam udawać, że jest mało przekonywający. Uwielbiam, gdy robi wszystko bym mu wybaczyła. Uwielbiam wiedzieć, że jest na mnie coraz bardziej zły. Uwielbiam mu wybaczać.

Obudziła się z wielkim bólem migrenowym. Zdziwiło ją to, bo nigdy czegoś takiego nie miewała. Wygramoliła się z kanapy człapiąc w swoich puchatych kapciach w stronę kuchni. Zastała tam swoją nianię popijającą poranną kawę z dodatkiem nowości ze świata w postaci gazety.

- Dzień dobry Sophie. Co dziś taka niewyspana? - zapytała wystawiając swoje okulary spod dużej gazety, która zakrywała ją prawie całą
- A mam straszny ból głowy, wezmę jakieś leki - zakomunikowała otwierając szafkę z lekarstwa.

Zwinnymi ruchami przebierała w tabletkach, syropach i wreszcie znalazła. Duża biała tabletka, która miała jej pomóc. Patrzyła na nią dłuższą chwilę. Wzięła ją do ust kładąc na samym końcu języka robiąc tym samym duży łyk herbaty z cytryną. Czuła jak przedziera się przez przełyk a następnie trafia do żołądka, by zaraz potem uśmierzyć jej ból. Ból ale niestety tylko fizyczny. Nagle przypomniała sobie coś, szybko odstawiła szklankę do zlewu posyłając miły uśmiech swojej niani. W mgnieniu oka znalazła się w swoim pokoju. Popatrzyła na zmiętą pościel i prześcieradło. Usiadła na rogu gładząc miejsce gdzie spał jej przyjaciel. Przypomniała sobie cały zbieg wydarzeń z wczorajszego dnia, poczuła ukłucie w sercu, ale mimo tego uśmiech nie schodził z jej twarzy, a w jej umyśle odbijały się wciąż te same słowa niczym echo " Na mnie zawsze możesz liczyć, zadzwoń tylko a ja rzucę wszystko i przyjadę". Zamknęła powieki. Rysowała w swoim umyśle zarys jego twarzy, usta, oczy, niepowtarzalny uśmiech, kruczo czarne włosy, ułożone w artystycznym nieładzie, policzki i białe zęby, które ukazywały się ilekroć się uśmiechał. Dłuższą chwilę siedziała rozmarzona. Nie wiedziała co to za stan, nigdy się tak nie czuła.
Nagle się ocknęła, zauważyła zwiniętą karteczkę starannie włożoną pod poduszkę. Zwinnymi ruchami zabrała ją, delikatnie rozwijając.

                   "Nie miałem serca Cię budzić:)
                    Bądź gotowa jutro o 8:00 !
                                     Zayn xx"

Popatrzyła na ścienny zegarek, który właśnie wskazywał 7:34. Szybko ''wpadła'' do łazienki. Uczesała włosy w luźnego kucyka, zrobiła lekki makijaż. Oparła się rękoma o umywalkę, zauważyła swoje cięcia. Pogładziła je uroniając jedną łzę. Nie chciała tego robić, ale od roku łudziła się, że to jest jej jedyny sposób, by zapomnieć i uśmierzyć ból bólem, oczyścić się. - Obiecuję, dla ciebie jestem w stanie zmienić się i chcę tego w głębi serca-pomyślała wstając i udając się do pokoju. Założyła krótkie spodenki z bokserką na którą zarzuciła bejsbolówkę. Choćby nie wie co, nie pójdzie dziś do szkoły, nie tak, w jakim jest stanie, przeczeka to jakoś.
Delikatnie weszła do kuchni robiąc łyk swojego ulubionego soku pomarańczowego, zwracając się do niani

- Saro wychodzę!
- Sophie, dzwoniłam do mamy, że źle się czujesz i że moim zdaniem powinnaś zostać w domu, ale nic z tego, nie zgodziła się. I kazała ci przekazać że nie przyjedzie tak jak obiecywała, bo wypadły jej inne rzeczy - opiekunka odparła wracając do swoich zajęć. Sophie wzruszyła ramionami, wodząc po pomieszczeniu w celu znalezienia wzrokiem zegara, wiedziała, że już jest spóźniona.
- Saro - położyła rękę na jej ramieniu- ja już się przyzwyczaiłam się, że wszystkie rzeczy są ode mnie ważniejsze-popatrzyła na kobietę swoimi brązowy oczami, które zaczęły się delikatnie szklić. Odwróciła głowę, wsunęła baletki, po czym w mgnieniu oka znalazła się na podwórku.

W głębi dostrzegła czarnego Range rover'a. Spostrzegła czarną czuprynę, bębniącą palcami o kierownicę i wpatrującą się w dom dziewczyny. Poznała go w jednym momencie. Przetarła oczy pewnym krokiem udając się do samochodu.

- Dzień dobry, poproszę do centrum- przywitała się z poważną miną usiadając obok kierowcy
- Wedle pani życzeń - odpowiedział wpatrując się dziewczynę, po czym z uśmiechem na twarzy przytulił ją mocno. Sophie poczuła znów nieziemską woń jego perfum i głos, który działał na nią jak melisa.
- A tak serio to do szkoły? - zapytał zapalając silnik. Dziewczyna poczuła drgnienie, chwyciła kurczowo za fotel odpowiadając
- Nie, dziś nie idę, nic się nie stanie jak zrobię sobie przerwę - posłała w jego kierunku delikatny uśmiech, bała się jego reakcji.
- To dobrze, bo już mam plany na dzisiejszy dzień, oczywiście nie chcę cię zgarszać - odparł łobuzerskim uśmieszkiem włączając kierunkowskaz i jadąc w nieznanym kierunku. Sophie odetchnęła z ulgą śmiejąc się od ucha do ucha. Poczuła warkot silnika i wyboje po jakich jechali.
- Twoja mama nie będzie na ciebie zła?-zapytał po chwili spuszczając wzrok z jezdni i obracając się w kierunku dziewczyny. Brunetka drgnęła
- Nie dbam o to, dla mnie tylko ty mnie obchodzisz i jesteś zaraz po Sarze osobą dla której cokolwiek znaczę - odparła wtapiając wzrok w kolorowe baletki.

Założyła na nos swoje nowe pilotki otwierając okno. Do pojazdu wpadła świeża bryza, Sophie czuła jak miesza się z jej włosami, wprowadzając ją tym samym w przyjemny nastrój. Poczuła zapach kwiatów, świeżo skoszonej twarzy. Uwielbiała to. Oparła głowę na rękach ułożonych na drzwiach samochodu wpatrując się w mijaną okolicę. Nagle poczuła jak chłopak się śmieje. Odwróciła głowę poprawiając okulary, które spadły jej z nosa.

- Co cię tak śmieszy?
- Nie nic, tylko śmiesznie wyglądasz jak tak się ''wystawiłaś''- chłopak nie przestawał się śmiać - ładne okulary, też takie mam - dodał wystawiając jej język i biorąc ze schowka duże, srebrne pilotki, które po chwili wylądowały na jego oczach.
- Ah, wyglądasz strasznie podniecająco!-zawołała Sophie podkulając nogi na siedzeniu.- a tak wgl to daleko jeszcze? - zapytała zniecierpliwiona, uwielbiała jeździć w podróże dalekie i krótkie ale dziś wyjątkowo się jej nie chciało siedzieć w jednym miejscu.
- Coś ty taka? - zapytał  a z jego twarzy nie schodził uśmiech- praktycznie to jesteśmy już na miejscu!

Brunetka spojrzała za okno. Cudowny widok. Plaża i morze, które rozpościerały się szeroko. Wokół było bardzo dużo ludzi, którzy się opalali, grali w piłkę. Widziała też różne pary trzymające się za ręce. Niebo było całe niebieskie, bez żadnej chmurki, słoneczko przygrzewało mocno.

- Może wreszcie się opalę, bo jestem blada jak ściana! - odparła w stronę chłopaka zamykając za sobą drzwi
- Mi podobasz się taka jak jesteś - odpowiedział na co dziewczyna się zarumieniła. Nie chciała by to zauważył, szybkim tempem dodała
- Ale tutaj pięknie
- Wiem, przyjeżdżamy tu często z chłopakami jak chcemy trochę odciągnąć się od tego miejskiego zgiełku.Chodź! - zabrał ją za rękę kierując się w stronę plaży.

Szli w milczeniu mijając za sobą osoby. Sophie przypatrzyła się parze, która siedziała na brzegu. Wysoki brunet, o niebieskich oczach, a obok niego siedziała dziewczyna, średniego wzrostu o krótkich blond włosach. Przytulali się i co chwila szeptali coś do siebie. Chłopak trzymał ją za rękę, z jego oczów można było wyczytać niezwykła troskę i przywiązanie, jakby nie chciałby ktokolwiek skrzywdził jego dziewczynę.Sophie nawet nie wiedziała dlaczego na całym ciele zrobiło się jej niezwykle ciepło, i to nie z powodu słońca, czy też temperatury, która panowała wtedy na zewnątrz. Nagle poczuła chęć bliskości i pokochania. Nigdy jeszcze nie była w związku, od tamtego czasu bała się chłopaków, nie potrafiła im na tyle zaufać by się oddać tak bezgranicznie jak ów dziewczyna z plaży. Przystanęła robiąc krok w stronę Zayna.

- Co jest Sophie? - zapytał przystając
- Zayn, jak myślisz? Głupio mi jest zadać taki pytanie, ale czy ty uważasz, że ja .. jestem ładna, że mogę się komuś podobać?-zapytała cała czerwona głowę chyląc tak nisko by brązowooki nie mógł zauważyć jej wyrazu twarzy.

Chłopak zrobił krok do przodu zdejmując swoje okulary, podniósł podbródek Sophie wpatrując się w jej oczy, długo się nad czymś zastanawiał, ale po chwili się odezwał:

- Sophie, jesteś najśliczniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem, a trudno jest spotkać inteligentną, mądrą z zarazem ładną dziewczynę taką jak ty!-pogładził jej policzek dłonią kontynuując - twoje oczy! Ilekroć w nie patrzę widzę silną dziewczynę, ale też małą dziewczynkę z milionami problemów. Masz bardzo ładne, brązowe włosy. Gdy cię przytulam moje nozdrza wypełnione są tą wonią twojego szamponu, Sophie ja wtedy odpływam... Wiem, że to głupie, ale gdy jestem w twojej obecności czuję , że mogę wszystko, ale gdy odchodzisz i cię nie ma czuję pustkę, myślę o tobie cały czas. Sophie ja ... - urwał bo usłyszał błagalną prośbę małego chłopczyka, aby podał mu piłkę. Zayn uśmiechnął się wstając i rzucając czerwony przedmiot w stronę dziecka.
- Idę po lody - odparł oddalając się

Sophie rozłożyła czerwony koc na złocistym piasku. Jej całe myśli były w tej chwili skupione przy chłopaku, zastanawiała się co chciał jej powiedzieć i wyraz po wyrazie analizowała te wszystkie miłe rzeczy, które od niego usłyszała. To dzięki niemu stawała się coraz silniejsza i odporna na krzywdy. Zatopiła ręce w pasku przesypując go z ręki na rękę. Pogoda ani na chwilę nie odstępowała. Na jej twarzy pojawił się uśmiech ilekroć myślała, że w tej chwili musiałaby liczyć minuty i sekundy do końca geografii a potem francuskiego, a tu niespodzianka. Siedzi na plaży z chłopakiem który znaczy dla niej tyle co wszystko.
Poczuła czyiś dotyk na skórze ramienia, przyjemne dreszcze przeszyły jej całe ciało, odwróciła głowę spoglądając na sylwetkę oświetloną w słońcu spod swoich czarnych pilotek.

- Przepraszam ,że tak długo, ale była kolejka. Proszę, nie wiedziałem jakie lubisz, wiec postawiłem na truskawkowe z jabłkiem - odpowiedział ciepłym głosem wręczając duże lody
- Nie pomyliłeś się uwielbiam takie - odparła Sophie robiąc pierwszy kęs lodów.- mmm, pycha!
- Sophie jesteś brudna! - nagle odezwał się wskazując na nos dziewczyny
- Gdzie?
- O tutaj! - odpowiedział robiąc czekoladowego kleksa na czubku nosa brunetki śmiejąc się przy tym  wniebogłosy
- Ohh ty chamie!-krzyknęła brązowooka odwdzięczając się swojemu towarzyszowi tym samym. Podniosła się z koca uciekając przed Zayn'em, który zaczął ją gonić. Jednak ona była szybsza, odstawiała chłopaka zawsze o dobre kilkanaście metrów. Jednak tym razem się jej nie poszczęściło, brunet przeciął drogę ucieczki, także już po chwili Sophie wylądowała w jego ramionach. Zaciągnął ją do morza
- Ani się nie warz! - zagroziła, jednak to nie pomogło. Chłopak podniósł brew do góry zatapiając siebie i dziewczynę w falach morskich. Bawili się jak małe dzieci, ale nie zważali na opinię i wzrok innych ludzi.
- A masz! - wołała brunetka rzucając w jego stronę mokre fale. On nie był jej dłużny, odwdzięczał się tym samym. Ich zabawa trwała dobrą godzinę. Jednak po chwili zawarli rozejm kierując się w stronę swojego kocu.
- Wygrałam! - zawołał brunet wskakując na kocyk, który po chwili w miejscu gdzie usiadł zrobił się cały mokry od wody, która z nich spływała
- Nie prawda!-krzyknęła- oszukiwałeś!
- Ja oszukiwałem! Ja przynajmniej nie chowałem się za surferem!-wystawił w stronę dziewczyny język
- Pff oszust
- Kłamczuch
- Oszust!
- Dość tego - zawołał Zayn gilgocząc dziewczynę
- Nie, błagam cię nie rób tego, nie lubię! - wołała przez śmiech, lecz bezskutecznie
-To powiedz, że Zayn wygrał!
- Oki Zayn wygrał!
- Głośniej! - domagał się chłopak z wielkim uśmiechem
- Zayn wygrał! - krzyknęła Sophie ile sił w płucach, tak, że ludzie stojący obok popatrzyli na nich krzywo, na co obydwoje zaczęli się śmiać- ale jesteś szantażysta! - odparła.

Śmiali się chwilę rozmawiając i opalając się. Czas leciał nieubłaganie.
Plaża coraz bardziej pustoszała.

- Sophie, a co do twojego pytania wcześniejszego, może nie powinienem pytać, ale czemu zadałaś takie pytanie?-nagle brunet zapytał Sophie wpatrując się w nią swoimi czekoladowymi oczyma.
- Hmm, nigdy jeszcze nie byłam w prawdziwym związku, nie chcę się angażować, boję się. Gdy miałam 16 lat pojawił się taki miły chłopak w sąsiedztwie, był mega przystojny. Podkochiwały się w nim prawie wszystkie dziewczyny ze szkoły. Kiedyś zaprosił mnie na taką niby randkę - dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem odgarniając niesforne kosmki włosów, które wydostały się z gumki- było cudownie, motylki w brzuchu i te sprawy, ale to tylko chwilowe. Jednego razu nawet o mało co nie doszło do pocałunku. Potem był zmuszony wyjechać, szkoła średnia była oddalona o kilkanaście tysięcy kilometrów, więc wraz z rodzicami przeprowadził się-dodała bawiąc się koniuszkiem koca
- I co? Macie ze sobą kontakt? - dopytywał chłopak
- Co? Nie, zerwał się. Pisaliśmy jakieś dwa miesiące, a teraz nic. Nie wiem na dzisiejszy dzień nic o nim.A jak z tobą?
- Hmm moją historię całą znasz! Ciężko mi było się pozbierać, ale to wszystko dzięki tobie! Od tamtego momentu przyrzekłem sobie, że już nigdy się nie zakocham! - zwrócił się w stronę dziewczyny, na co Sophie wymówiła bezdźwięczne '' nigdy?'' którego on nie słyszał.
- Nigdy nie wiadomo kiedy do nas miłość zawita, ona jest jak wiatr, nie widzisz jej ale ją czujesz - odpowiedziała z dumą w głosie
- Sophie jakie filozofie mi tutaj prawisz! No jestem z ciebie dumny!- brunet zaczął klaskać, na co dziewczyna wstała i ugięła się w pas.
Długo razem rozmawiali śmiali się. Mrok coraz bardziej spowijał wszystko.
- Patrz na tamte gwiazdy, mi to przypomina małego misia-zawołała uradowana brunetka ręką wskazując na niebo
- Haha misia? Weź, to jest pies! Widzisz nam ma ogon i pyszczek! - przekomarzał się z dziewczyną
- Eee nie znasz się, a spójrz tam obok dwa serca!
- Hmm... Chyba muszę ci przyznać rację bo nie wymyślę nic innego! - odpowiedział delikatnie wstając do pozycji siedzącej przyglądając się przyjaciółce
- Coś nie tak? - zapytała siadając na kocu
- Nie nic, ale słodko wyglądałaś! - zawołał robiąc jej pstryczek w nos.-Zbierajmy się, bo jest już ciemno!-zakomunikował. Cała dwójka starannie zwinęła koc i udała się w stronę auta.
- Ślicznie jest tutaj, słyszysz? - przerwała chwilę ciszy Sophie
- Co?
- Wsłuchaj się w szum morza, to jest coś niesamowitego!
- Słucham, słucham i nic nie słyszę-odpowiedział po chwili.
- Osz ty głuptasie!-zawołała Sophie wymijając chłopaka. Czuli jak wiatr plącze się z ich włosami i delikatnie muska całe ciało. W mgnieniu oka znaleźli się w aucie. Dziewczyna zapięła pasy podkulając nogi i robiąc tym samym kłębek z całego ciała.Poczuła warkot odpalonego silnika. Sen spowił ją całą.
- Sophie nie wiem jak ty, ale dziś było.. - urwał widząc śpiącą brunetkę, co chwila uśmiechającą się w śnie. Na twarzy chłopaka zagościł delikatny uśmiech, zatrzymał się na poboczu zdejmując z siebie swoją bluzę, którą przykrył dziewczynę. Popatrzył na jej bejsbolówkę - Mamy coś wspólnego ze sobą - zaśmiał się ruszając w dalszą drogę i tym samym puszczając w radiu jakąś wolną muzyczkę. Jechali w ciszy, chłopak jechał powoli, by nie robić zbędnych zakłóceń, nie chciał by się obudziła. Na drodze nie było korków tak też dojechali szybko do domu. Zatrzymał się przed jej domem. Delikatnie poruszył całe jej ciało.
- Sophie wstawaj jesteśmy już na miejscu!-mówił najciszej jak się dało.
Dziewczyna szybko się obudziła skacząc na równe nogi,.
- Spokojnie!-chłopak zaczął się chichrać. Chwilę siedzieli w bezruchu, gdy brunetka doszła do siebie wreszcie się odezwała.
- Zayn, bardzo ci dziękuję za dzisiejszy dzień, było wspaniale. - odpowiedziała muskając policzek chłopaka
- Cieszę się, że ci się podobało. Musimy to powtórzyć!-zwrócił się w stronę dziewczyny zamykającej drzwi do jego samochodu. Widział w lusterku jak Sophie machała. Patrzył się do tego momentu jak jej sylwetki nie spowiła ciemność.

Delikatnie zaparkował pod domem by nie narobić hałasu, cały dom był pogaszony. Otworzył drzwi, zdejmując szybko buty udając się w stronę kuchni. Jednym chlustem wypił całą zawartość puszki Coli. Nie mógłby zasnąć po wrażeniach z całego dnia. Bezszelestnie wszedł do salonu świecąc światło.

- Aaaaaaaa! - Harry zaczął krzyczeć widząc zdezorientowanego Zayna
- Cicho! Co się drzesz? - zawołał siadając z impetem koło loczka
- Bo to.. on.. Niall poszedł spać i zostawił mnie samego, a idzie taki horror - wydusił jednym tchem
- Oj biedny Harry - pogłaskał przyjaciela po policzku usadawiając się wygodnie na kanapie
- A ty gdzie byłeś, ? - zapytał na co Zayn uśmiechnął się tylko - byłeś z Sophie!-odparł loczek ruszając brwiami
- Tak, byłem z Sophie
- Muszę ci powiedzieć,że to jest niesamowita dziewczyna i błagam cię nie spieprz tego-powiedział Harry przygryzając tym samym popcorn. Zayn popatrzył na niego wzrokiem.  Nie mógł skupić się na filmie, nie irytował go nawet Harry co chwila tulący poduszkę. Myślami był w spędzonym dzisiaj dniu i tym co powiedział mu Harry.


*****

Sophie bezszelestnie zamknęła drzwi, w mgnieniu oka znalazła się w swoim pokoju. Jej niani zapewne już spała. Od razu ruszyła pod prysznic. Ubrała swoją ulubioną piżamę wciskając się pod pierzynę.

- Widzisz babciu, wszystko się układa, dziękuję bo wiem, że to za twoją sprawą i wstawiennictwu u Boga dostałam takiego pięknego anioła stróża, przyjaciela, z którym jest mi dobrze i który mnie rozumie! Dziękuję- przytuliła z całej siły portret staruszki. Nagle dostała esemesa

"Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. Zapraszam cię jutro na imprezę do nas.. chłopki tęsknią za Tobą,a Harry cię pozdrawia :)
Do jutra!!
          Zayn xx"


Uśmiechnęła się myśląc o jutrzejszym dniu, który całkowicie będzie spędzony właśnie z nim.

---------

Wielki powrót!
Witam bardzo serdecznie po tak długim czasie. Chciałabym was bardzo, ale to bardzo mocno przeprosić za swoją nieobecność. Sama nie wiem dlaczego porzuciłam tego bloga.. Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć.. Jest mi wstyd, że odeszłam na tak długi okres bez żadnego uprzedzenia.. Obiecuję wam, że więcej to się nie powtórzy!
Ostatnio dużo nad wszystkim myślałam i postanowiłam dociągnąć historię do końca, ponieważ nie chcę aby została w takim stanie jakim obecnie jest.
A więc witam z powrotem i zachęcam do komentowania xoxo

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 8


Mija już miesiąc. Miesiąc od momentu kiedy do mnie podszedłeś i spojrzałeś czekoladowymi oczami. Może to zwykły gest ale dla mnie stał się jak powietrze bez którego nie mogę żyć.
Masz oczy, którym jako jedynym ufam, uśmiech, który tak bardzo ubóstwiam i chcę więcej. Bo to ty potrafisz mnie rozśmieszyć kiedy płacze. Bo to ty odprowadzasz mnie za każdym razem pod same drzwi, aby mieć pewność że czuję się bezpieczna !!



Po pokoju rozległa się spokojna muzyka. Brunetka leniwie błądziła po nakastliku ręką, by wyszukać bezlitosny przedmiot, który ją obudził. Wreszcie znalazła naciskając sekretny guzik i cisza. Odgarnęła kosmyk włosów opadający na twarz. Niechętnie spojrzała na tarczę zegara : 6:25. Wyszukała w półce świstek kartki, rozwinęła ją delikatnie i chwiejnym ruchem czytała lekcje jakie ma mieć.

- Uff, tylko geografia, reszta będzie oki - pomyślała uradowana, że dziś czeka ją tylko jedna lekcja ze swoją przeszłością. Usiadła na łóżku, jej nogi zwisały bezwładnie. Wzięła do ręki portret babci, pogładziła jej roześmianą twarz - widzisz, to dzięki niemu!- powiedziała pokazując rękę swojej babci na której od miesiąca widniały tylko blizny po cięciach, żadnej świeżej rany, nic!

Mimowolnie zaścieliła swoje łózko. Podeszła do szafy. Ubrała krótkie spodenki do których założyła koszulę w kratkę. Następnie udała się do łazienki, ułożyła włosy, zrobiła lekki makijaż i umyła zęby. Przez dłuższy czas patrzyła w swoje odbicie. Była ogromnie zdziwiona żadnych sińców pod oczami, żadnych zadrapań, mogła śmiało stwierdzić, że jej cera tryskała energią.
Wygrzebała spod łóżka torbę, którą założyła na ramię. Weszła do kuchni, na stole czekało już śniadanie. Tosty z dżemem i sok pomarańczowy.

- Witaj nianiu - zawołała tuląc kobietę i siadając w wyznaczonym miejscu
- Jak się spało? - zapytała krzątając się po kuchni. Ku zdziwieniu Sophie była w wyśmienitym umorze
- A dobrze, tylko pies sąsiadów bardzo głośno szczeka - odpowiedziała przygryzając tosta. Niania zaśmiała się głośno siadając naprzeciwko dziewczyny.
- Sophie, ja chciałam cie przeprosić za ostatnie, czasem mam napady złości, ale nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził, traktuje cię jak...Jak córke - dziewczyna wzdrygnęła,  poczuła jak kobieta głośno przełyka ślinę
- Saro kocham cię, szanuję cię i jestem ci bardzo wdzięczna - odparła podchodząc do kobiety i tuląc ją z całej siły - ale mam do ciebie jedną prośbę, spróbuj zaakceptować Zayna, on naprawdę nie jest zły, proszę - Sophie zrobiła słodka minę ruszając kilka razy rzęsami. kobieta długo ociągała się z odpowiedzią, po czym stwierdziła
- Jeśli ty go akceptujesz to i ja spróbuję, a teraz już idź bo się spóźnisz! - Brunetka ucieszyła się ogromnie, już się nie mogła doczekać jak opowie to brunetowi
- Dobrze, to pa! - zawołała dowiązując węzeł na butach i trzaskając drzwiami. Mimo tego, że znów musiała stawić czoła swoim problemom uśmiech po raz pierwszy nie schodził z jej twarzy. Pewnym krokiem ruszyła na swoja własną, prywatną wojnę.

                                                                       ~*~

- Zayn mam do ciebie prośbę-zawitała zza framugi drzwi burza loków Harrego. Zayn właśnie skończył pościelić łóżko usadawiając się w rogu kanapy
- No więc?
- Bo ta Sophie, ona chodzi do szkoły na Cambridge Street? - zapytał delikatnie kucając przed brunetem
- No chyba tak, a co?
- Bo moja kuzynka jest w jej wieku i ciotka z wujkiem się przeprowadzili, a ona nie zna nikogo z okolicy. I mógłbyś ją dziś zaprosić do nas, chciałbym, żeby poznała Sophie? - zapytał niepewnie poprawiając włosy a wzrokiem wodził po całym pokoju
- Pewnie stary nie ma problemu. Wgl sam nie wiem, ale nie wiem w czym tkwi problem. Sądzę, że Sophie ma jakieś problemy i nie mam pojęcia o co chodzi. Opowiedziała mi prawie wszystko ale nadal nie wiem najważniejszego! - wydukał jednym tchem opuszczając głowę.
- Nie martw się, napewno ci się zdaje, a jeśli nie to musisz cierpliwie czekać,a na bank dowiesz się prędzej czy później-pocieszał go kładąc dłoń na jego ramieniu
- Obyś miał rację! - chłopak wstał z ziemii kierując się na dół. Obrócił się jeszcze raz w stronę przyjaciela:
- Dzięki, miło wiedzieć, że zawsze mogę na ciebie liczyć - odparł znikając na białą framugą drzwi. Zayn uśmiechnął się tylko wzrok wbijając w czerń swojego Bluckberry. Chwiejnym ruchem wyszukał w spisie telefonu jej imienia. Napisał wiadomość:

'Sophie, mógłbym dziś przyjść po ciebie pod szkołę? ' Zayn xx

Bez namysłu opuszkiem palca kliknął ''wyślij''. Kurczowo trzymał go w ręce. Nie musiał długo czekać, wreszcie rozległ się krótki, ale jakże dla niego przyjemny sygnał informujący o nadejściu wiadomości. Szybko ją odebrał

Jeśli to nie sprawi ci problemu, to czemu nie?! Kończę o 15:15 :D

Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, gdyby ktoś go widział w tym momencie pomyślałby, że jest psychicznie chory śmiejąc się jak dziad do sera.

                                                                      ~*~

Powolnym krokiem stanęła w drzwiach, udając się do swojego stałego miejsca pod oknem, które już nie było tak niezwykłe z powodu ścięcia jej ulubionego drzewa z którego mogła wszystko obserwować, począwszy od budowania gniazdek przez ptaków, a skończywszy na ''podglądaniu'' kobiet, które często chodziły siec siano. Ostatnia lekcja, ale najgorsza : geografia. Nie lubiła tego przedmiotu ale nie z powodu nauczyciela czy też materiału, lecz z całkiem innego powodu, jakim były osoby, które uczęszczały z nią. Skuliła się do granic możliwości widząc wchodzącego do klasy średniego wzrostu mężczyznę i siwych włosach: Pana Evansa.

- Dobrze już siadajcie wszyscy !- dało się słyszeć jego potężny głos, którego zazwyczaj wszyscy się bali jak ognia.- Chciałem przedstawić Wam naszą nową uczennicę Emily, która od dzisiaj będzie z wami chodzić do klasy i mam nadzieję, że ją zaakceptujecie. - dodał.

Sophie na sam wyraz '' zaakceptujecie'' wybuchnęła w głębi siebie śmiechem. Po chwili dostrzegła wysoką blondynkę o dużych, zielonych oczach idącą w stronę tablicy. Miała długie, złociste włosy. Nie wyglądała na taką co lubi się przechwalać, czy też ''szpanować'' ciuchami, za to właśnie zyskała ogromny plus u Sophie.

- Cześć, a więc jestem Emily Styles, przyjechałam z Los Angeles i będę się z wami uczyć - dopowiedziała nieśmiało. Cała klasa zaczęła bić brawo i się z nią witać. Sophie wiedziała, że gdzieś słyszała już to nazwisko, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie i kiedy.Jako pierwsze podreptała do niej pusta blond lala, której Sophie nie lubiła a co mocniej nienawidziła.
- Hej jestem Cornelia, ale masz ładne buty - dało się słyszeć po całej klasie jej piskliwy głosik. tuż za nią podreptał chłopak o ciemnej karnacji i roztrzepanych, jasnych włosach, dla Sophie był on potworem, który w jednej chwili potrafił zniszczyć wszystko, łącznie z życiem drugiego. Przyszła kolej na brunetkę. Nieśmiało podeszła w kierunku blondynki szepcząc:
- Hej, jestem Sophie, miło mi cię poznać - uśmiechnęła się mimowolnie wyciągając rękę. 
- Cześć - odwzajemniła uśmiech puszczając uścisk.
- Nasz kochana dziewica Sophie, huuuuuu - po klasie przeszedł szmer uszczypliwych żartów, które ją raniły jak tysiące ostrzy. Szybko otarła oczy, tamując napływ łzy. Obróciła się napięcie idąc w stronę swojej ławki. Po chwili poczuła czyjąś obecność. Uniosła wzrok ku górze
- Mogę z toba usiąść? - zapytała z uśmiechem Emily
- Chodź, usiądziesz ze mną, bo przesiąkniesz jeszcze tą szmatą - zawołała w jej stronę Cornelia.

 Dziewczyna spojrzała na brunetkę i powolnym krokiem udała się w wyznaczone i zaklepane miejsce. Sophie głośno załkała licząc minuty i sekundy do końca lekcji, tak bardzo chciała już znaleźć się w jego obecności. Wreszcie upragniony dzwonek. Szybko wstała z ławki, jednak ktoś rzucił w jej stronę zwinięty papier. Delikatnie go rozwinęła: " Za ile loda? Bo mam tylko kilka funtów? ;P "
Zmięła kartkę wybiegając z klasy. Zaczęła głośno płakać zamykając się w łazience. Wyciągnęła z kieszeni  jej przyjaciółkę z którą już tak dawno nie miała styczności. Zrobiła pierwszą kreskę opierając głowę o zimne kafelki. Liczyła ilość kropel spadających do środka ubikacji. 7..8..9..10..11..12..13. Gdy już zapas się wyczerpał zrobiła następną, zaczynając liczyć, tym razem trwało to dłużej 22 krople mniej. Zobaczyła na zegarek 15:33. Szybkim ruchem spłukała czerwoną ciecz wycierając rolką papieru rękę i twarz zalaną łzami. Wychodząc jeszcze raz spojrzała w lustro. Dokładnie wytarła wszelkie ślady. - Nie zauważy!-rzekła dumnie wybiegając ze szkoły. Zobaczyła go! Stał oparty o gruby pień drzewa stale wpatrując się w szkołę i dokładnie prześwietlając uczniów wychodzących. Coraz bardziej się zbliżała do niego, aż bez słowa wpadła w jego ramiona tuląc ile miała sił. Tym razem liczyła ilość uderzeń jego serca. Zayn podniósł jej podbródek dokładnie wpatrując się w brązowe oczy.

-Płakałaś!- stwierdził delikatnie gładząc jej twarz
-Nie, zdaje ci się- odpowiedziała szybko idąc szybkim krokiem przed brunetem
-Sophie, co się stało?-zapytał
-Przecież mówię, że nic - uśmiechnęła się sztucznie wyrównując krok z chłopakiem.
-Jak on mógł to zauwarzyć, przecież zakryłam wszystko!- w jej głowie tłoczyły się jedne i te same pytania, które przerwał głos Zayna
-Jak było w szkole?
-Dobrze!-skłamała, czuła jak jej głos się łamie - trochę kiepsko z matmą ale dam radę- uśmiechnęła się w jego stronę. 
-Musisz poprawić, w razie czegokolwiek wal śmiało!-odpowiedział z troską w głosie podchodząc do furtki i otwierając ją na szerokości ramion. Weszli na klatkę schodową
-Zayn dziękuję ci za to że przyszedłeś dziś po mnie!-odparła. Brunet posłał jej ciepły uśmiech naciskając klamkę od drzwi. Po chwili znaleźli się w pomieszczeniu, który on znała bardzo dobrze. Usiadła na kamiennej posadzce, schylając się rozwiązała buty, gdy już  stała ''na bosaka'' zobaczyła podwinięty rękawek od bluzki. Nachalnym ruchem naciągła go patrząc na Zayna czy to widział. Pech chciał, że patrzył na nią szeroko rozwartymi oczyma. - A co jeśli on to widział o Boże!-zawołała w myślach snując czarny scenariusz - weźmie mnie za wariatkę.
Jednak nie miała pojęcia o tym, że jej przyjaciel wiedział wszystko.
-To jak idziemy?-zawołała łapiąc go za rękę, chciała by zapomniał o tym, jakoś go odciagnąć wymazać.
Udali się na taras, gdzie cała reszta smażyła i zajadała się kiełbaskami.
-O cześć Sophie!-zawołali chórem
-Hej!-odpowiedziała entuzjastycznie tuląc każdego z osobna. 
-Dzięki stary!- wyszeptał Harry nakładając przybyłym kiełbaski i chleba.
-Proszę bardzo siadajcie i się częstujcie-zawołał Niall wskazując na puste miejsca obok niego. Sophie popatrzyła na Zayna, oboje udali się w wyznaczone miejsce.
-Jak było w szkole?-zapytał Liam patrząc na Sophie
-Jak zawsze świetnie- odpowiedziała z sarkazmem którego nikt nie wyczuł.
- pyszne !-zawołała odciągając od tematu szkoły co chwila robiąc kęsy przygotowanego pokarmu. Wszyscy bawili się i śmiali w najlepsze. Nagle cały dom wypełnił się dzwonkiem do drzwi.
-Ja otworzę!-krzyknął Hazza. Po chwili w drzwiach stanęła wysoka blondynka. Sophie dostrzegła kątem oka, że skądś zna tą sylwetkę. Odwróciła się.
-Sophie poznaj Emily, Em to jest Sophie, będziecie razem chodzić do klasy!- krzyknął uradowany Harry popychając zdezorientowaną blondynkę w stronę Sophie.
-Wiem!-odpowiedziała sucho podając jej dłoń.
-To... to wy się znacie?-zaczął się jąkać
-Tak, poznałam ją w szkole.. macie coś do jedzenia?-zapytała podchodząc do grilla.
Zayn cały czas pilnie obserwował zachowanie obydwu dziewczyn, zdziwiło go to , że brązowooka nagle zamilkła. Spuściła głowę bawiąc się koniuszkami palców, nagle odwróciła się w stronę Zayna.
-To może wybierzecie się gdzieś, przy okazji lepiej się poznacie?-zapytał Styles popijając colę.
-Nie widzę takiej potrzeby!- prychnęła Em wywracając oczami a przy okazji wracając do rozmowy z Niallem.
-Ja już pójdę, to narazie i dzięki za wszystko!- odparła nagle Sophie wstając z siedzenia. Przytuliła chłopaków po czym zaczęła iść w stronę wyjścia. Poczuła jak jej oczy zaczynają się szklić. Dlaczego wszyscy muszą oceniać ją po opinii innych, a nie na podstawie jej wnętrza! - pomyślała naciskając klamkę od drzwi. W jednej chwili ktoś złapał ją za rękę. Odwróciła się był to Zayn
-Musisz już iść?-zapytał gładząc jej dłoń
-Muszę, poza tym nie jestem tu mile widziana jak zauwarzyłeś- odpowiedziała wbijając wzrok w kafelki schodów. 
-Nie przejmuj się, przejdzie jej!- odparł do uch po czym zaklepał miejsce obok niego na schodach. Posłusznie przysiadła się do przyjaciela kurczowo trzymając w dłoni torbę.
Długo milczeli, Zayn ukradkiem spoglądał na Sophie jakby chciał jej coś powiedzieć, ale się bał.
-Co cię gryzie?-zapytała z uśmiechem na twarzy
-A czemu tak myślisz?
-Zayn znamy się już miesiąc i wiem kiedy jest ci smutno, kiedy się denerwujesz, kiedy jesteś szczęśliwy, podekscytowany...
-Sophie martwię się o ciebie- odpowiedział łamiącym się głosem. Dziewczyna wzbraniała się by nie wybuchnąć płaczem. Wreszcie ktoś to zauważył, poczuła się szczęśliwa, że tak naprawdę jest dla niego bardzo ważna.
-Nie ma potrzeby!-odparła szybko tuląc się z całej siły do ramienia chłopaka
-Jest, dlaczego to robisz?
-Niby co?-zapytała z przerażeniem w oczach podnosząc głowę w stronę ciemnowłosego
-To!- odpowiedział podwijając rękaw jej koszulki. Pogładził jej świeże rany z troskliwym wzrokiem spoglądając. Tak bardzo chciał ją przytulić i powiedzieć ''nie martw się wszystko będzie dobrze, jestem z tobą''
-I tak nie zrozumiesz! - odpowiedziała machinalnie wstając. Łzy zaczęły napływać do jej oczu.
-Przynajmniej spróbuję ! Sophie proszę cię zaufaj mi! Nie wiesz co czuję, gdy zasypiam myślę o tobie cały czas, co robisz, gdzie jesteś, czy jesteś bezpieczna, czy cię ktoś nie krzywdzi. Jesteś pierwszą osobą o której myślę gdy Idę spać i gdy się budzę!-odpowiedział przyciągając ją do siebie
-Zayn! Błagam ! Nie mów nic!- odpowiedziała kładąc palec na jego usta- Potrzebuję osoby, która po prostu będzie! - odpowiedziała wyrywając się z uścisku i biegnąc ile sił w nogach w stronę domu. Brunet dłuższy czas stał zdezorientowany na zimnych płytkach. Otarł łzę spływającą z oczu, po czym wrócił do domu. Na tarasie zastał przyjaciół, którzy już sprzątali po zjedzonym posiłku
-Zayn, może nam pomorzesz?-zapytał Niall biorąc kilka brudnych talerzy. 
Chłopak nic nie odpowiedział ruszając do salonu. W pokoju zastał Emily oglądającą jakiś program.
-Emily, możesz być dla niej milsza trochę?-zapytał grzecznie siadając obok blondynki
-A co ciebie tez omotała?-prychnęła nie odwracając wzroku od ekranu telewizora.

Zayn nie widział potrzeby by z nią dalej rozmawiać, nie chciał kolejnej kłótnik. Nerwowo trzepnął magazyn na stoliku, który po chwili leżał na ziemii. - wyluzuj- krzyknęła za nim. Nie zwracał na to uwagi. Zabrał kurtkę krzycząc ''wychodzę''. 

-Oki, tylko zamknij za sobą drzwi- krzyknął z kuchni Liam
-Shut the door, turn the light off- zaczął śpiewać robiąc krok w stronę drzwi.
-Zayn?-zawołał Niall
-Co?
-Zmień dilera !- zawrzeszczał głośno się śmiejąc.
Brunet z uśmiechem zamknął za sobą drzwi, założył kaptur na głowę i poszedł w obojętną mu stronę. Ciemność spowijała wszystko dookoła.

                                                                      ~*~

Sophie zamkła z łoskotem drzwi zatapiając się w swoim łóżku. Łzy z jej oczu zaczęły kapać strumieniami. Próbowała je ocierać ale nic z tego. Podeszła do szafy, zabrała z niej granatową, przydużą na nią bluzę. Otuliła się w nią z całych sił, robiąc ze swojego ciała kłębek.

-Jak on mógł to zauwarzyć, pierwsza osoba, która zwróciła mi uwagę, ale nie, nie mogę mu powiedzieć. Boje się, że mnie zostawi i znów będę sama.- krzyczała do poduszki. Przycisnęła z całej siły do siebie portret jej babci. - Co mam robić?-zapytała wpatrując się w roześmianą twarz staruszki, jakby chciała wyczytać coś z jej mimiki.

Nagle zadzwonił jej telefon, pierwszy sygnał potem drugi, trzeci... Jeszcze tak kilka razy. Jej ciało targało się po całej kanapie dużym szlochem. Ktoś się nie poddawał, tym razem usłyszała charakterystyczny dźwięk esemesa. Sięgła ręką po owe urządzenie. 5 nieodebranych połączeń od Niego i wiadomość:

'Wyjrzyj za okno ! xx'

Dziewczyna niechętnie wygramoliła się z objęć bluzy, chowiąc ją do szafy. Otworzyła szeroko okno patrząc w mrok, wytężyła wzrok ale nic nie widziała. Wzruszyła ramionami chcąc zamknąć małe, białe okienko.

-Pssst!! Tutaj- powiedział ktoś szeptem.
Po chwili zobaczyła przed sobą Zayna, który wszedł po dużym drzewie.
-Wariacie mogłeś spaść!-zawołała domykając okno
-Gdybym wszedł drzwiami Twoja niania by mnie rozszarpała.- odpowiedział na co Sophie głośno się zaśmiała. Usiedli razem na podłodze wpatrując się w siebie.
-Sophie, posłuchaj, ja chciałem cie przeprosić, nie będę naciskać, jesteś dla mnie za bardzo ważna bym mógł cie stracić- odezwał się po chwili całując jej czubek głowy. Popatrzył na jej twarz, która błyszczała od kropelek łez, delikatnie wytarł jej policzki. Włosy, które miała splecione w luźny warkocz, błądziły po jej plecach.
-Ale musisz mi obiecać jedno!- powiedział po chwili, na co brunetka spojrzała szeroko rozwartymi oczyma
-Musisz mi przysiądz, że już nigdy tego nie zrobisz! Jak będziesz miała jakiekolweik problemy zadzwoń do mnie, a przyjdę w podskokach, choćby nie wiem co, ale obiecaj mi! - wydukał jednym tchem
Sophie dłuższy czas stała w bezruchu patrząc w pustą przestrzeń.
-Obiecuję!- wystawiła mały paluszek, który po chwili skrzyżował się z palcem chłopaka.
-No i to się rozumie!-krzyknął tuląc ją ramieniem
-Ciii, niania śpi-zaśmiała się uciszając chłopaka. Długo razem rozmawiali się śmiejąc i opowiadając różne historyjki z dzieciństwa.
-No i wtedy nie wytrzymałem uderzyłem go, a dalszy ciąg już znasz nowa szkoła, otoczenie i wgl. Prościej było z mamą, tata gniewał się chyba przez pół roku- zaśmiał się podpierając na rękach

Brunetka nie mogła powstrzymać śmiechu- niezły łobuz był z ciebie!-odparła, lecz po chwili jej twarz stała się skupiona.- Ja nie miałam tak dobrze, na początku było cudownie, mama zabierała mnie do wesołego miasteczka, na różne wypady, ale gdy skończyłam 12 lat to odeszło. Znalazła nową pracę, nie interesuje się mną, czasem mam wrażenie że wcale  jej nie obchodzę!-chlipnęła głośno na co chłopak ją przytulił

~~~~~~

Przepraszam za tak długą przerwę :c Wiecie egzaminy za pasem, trzeba się uczyć :)) Postaram się następny rozdział dodać szybciej lecz nic nie obiecuję. 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jeżeli przeczytaliście to zostawiajcie komentarze :) 
Teraz zapraszam jeszcze na mojego nowego bloga http://historia-pewnego-marzenia.blogspot.com/ Mam nadzieję, że się spodoba :) sankilii xx

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 7

Stała nad przepaścią, Próbowała robić wszystko by nie spaść, by kolejny raz nie dać im tej satysfakcji, chciała po prostu żyć.. Zrobiła pierwszy krok, ziemia pod jej stopami zaczęła się lekko osuwać. Nie zważając na to szła dzielnym krokiem kurczowo trzymając się bocznych skał. Jednak to nie pomogło.., zaczęła spadać w mrok, z którego nie było powrotu..

- Nie, nie czy jest tam ktoś? - wołała ze łzami w oczach, mając nadzieję, że ktoś zdoła ją usłyszeć.


Niespodziewanie nad jej sylwetką pojawiła się postać. Ku jej zdziwieniu posłała jej rękę kurczowo trzymając by nie spadła. Mocno zaciągnęła ją na brzeg, gdzie było bezpiecznie.


- Przy mnie nie musisz się bać - usłyszała słodki głos, twarz, która zaczęła się do niej przybliżać....


Obudziła się ze łzami w oczach. Momentalnie je otarła rozglądając się wokoło. Zadawała sobie pytanie 'gdzie ja jestem'. Zaraz po przebudzeniu zauważyła jasny pokój, słoneczne fale wdzierały się przez okno do wnętrza pomieszczenia. Nagle spostrzegła czyjąś sylwetkę leżącą na podłodze. To był Zayn..

- Biedaczek pozwolił mi spać wygodnie podczas gdy on sam musi leżeć gdzieś na twardym podłożu - momentalnie na jej twarzy zagościł uśmiech.

Zastanawiała się kto jest owym tajemniczym, który zagościł w jej śnie. Nagle kątem oka zobaczyła, że chłopak się budzi, machinalnie zamknęła oczy, udając że śpi. Czułam jak postać  bruneta nachyla się nad nią, mogła policzyć ilość uderzeń serca. W pewnej chwili cały pokój przeszył głośny huk. Szybko otwarła oczy, zobaczyła Zayna, który pochyla się nad książką, która spadła z biurka.

- O, przepraszam, nie chciałem cię obudzić - przywitał ją zmieszany odkładając gruby tom literatury angielskiej.

- Nic nie szkodzi i tak nie spałam - wstała do pozycji półsiedzącej oplatając rękoma kolana, długo nad czymś myślała aż przerwała cisze panującą w pomieszczeniu- właściwie to jak ja się tutaj znalazłam-zapytała ze strachem w oczach. Zayn widząc to podszedł do niej siadając na kraju łóżka.
- Nie bój się, zasnęłaś wczoraj na królu lwie i nie miałem serca cię budzić - odparł nerwowo bawiąc się koniuszkiem bluzki.
- A moja niania? Kurde nie dałam jej znać będzie wściekła - dziewczyna nerwowo wzdrygnęła myśląc co by było gdyby, czarne scenariusze układały się w jej głowie.

- Sophie, nie martw się zadzwoniłem do niej wczoraj i powiedziałem jaka sytuacja-pocieszył brunetkę gładząc ją lekko po ręce.
- Dziękuję-odparła cicho spuszczając głowę.

Nagle do pokoju wparował Hazza. Zaskoczony spojrzał to na Zayna, to na Sophie. Wytrzeszczył oczy ze zdumienia, jednak zaraz na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Oj nie przeszkadzam - zawołał wycofując się w stronę drzwi wyjściowych.

Sophie przez dłuższy czas patrzyła na Zayna zaskoczonym wzrokiem, jeszcze bardziej podkuliła nogi oplatając się kołdrą, którą nerwowo ściskała. Poczuła się dziwnie w tym momencie, a co jeśli ten chłopak pomyślał o niej jakieś nie stworzone rzeczy... Jej przemyślenia przerwał brunet.

- Sophie, chcesz wsiąść prysznic? - zapytał ukradkiem spoglądając na nią. Ona pokiwała tylko głową. Zabrała bluzkę z krzesła. Zauważyła na niej dużą plamę.
- Nie martw się możesz ubrać moją - uśmiechnął się do niej wyjmując z szafy granatową bluzę na zamek i wręczając ją dziewczynie.
- To łazienka jest korytarzem prosto do końca i po lewej, a ja pójdę wytłumaczyć wszystko za nim zaczną snuć jakieś nie stworzone rzeczy - odparł udając się w stronę drzwi wyjściowych, rzucając na koniec jeszcze jedno spojrzenie dziewczynie przepełnione dobrocią i przyjaźnią.

Delikatnymi ruchami zaczął schodzić w stronę kuchni. Ze schodów zobaczył już latającego po salonie Louisa z marchewką bijącego się z Hazzą. W kuchni zastał siedzącego Nialla i Liama.

- Cześć wam - zawołał do przyjaciół sięgając po szklanki i sok.
- Cześć - odpowiedzieli chórem.

Pierwszą fazę miał już za sobą, trochę był zdziwiony, żadnych pytań, nic kompletnie, to było do nich niepodobne. Jednak uśmiechnął się pod nosem wzruszając ramionami. Jednak jego satysfakcja nie trwała długo, do pomieszczenia z impetem wpadli Lou z Harrym.

- I jest nasz lowelas - rzucił się na jego obolałą szyję Hazza -  A wiecie że w jego pokoju jest...
- Zamknij się - wysyczał przez zęby zasłaniając buzię przyjaciela uśmiechając się sztucznie do chłopaków siedzących na krzesłach i wpatrujących się w dziwną sytuację z jego udziałem
- Dziewczyna.. tak tak nie mylicie się, a na dodatek w jego łóżku! - zawołał tak, że Zayn przestraszył się że Sophie mogła to słyszeć, a wtedy bał się że ją spłoszy.

Pokazał palcem na usta by zachowywał się ciszej.
Przyjaciele popatrzyli na niego wielkimi oczami. Nagle podszedł do niego Liam obejmując ramieniem domagając się tym samym ''piątki''.

- No to, nie wiedziałem, że jesteś taki szybki, ale mam nadzieję, że nie będziemy jeszcze wujkami, nie wiem jak na to przygotować Danielle-zaczął się usprawiedliwiać i snuć wydarzenia
- Gratuluję przyjacielu - podszedł do niego blondyn z całą buzią jedzenia - Będziemy chodzić na wspólne randki - dodał poklepując go po ramieniu
- Oj niech zadzwonię do Eleonor, ucieszy się, bardzo martwiła się o ciebie, a mam pytanie mam nadzieję że twoja nowa wybranka nie jest starsza od ciebie, nie ma dzieci ani męża, posiada ładne auto i uwielbia marchewki - zawołał Lou nie dopuszczając Zayna do głosu. Chłopak wodził po nich oczami nie wiedząc jak zacząć rozmowę, trochę go to frustrowało. Jednak po pewnym czasie i zamieszaniu zdołał wykrzyczeć
- Nie Sophie, nie jest moją dziewczyną i z nią nie spałem...
- A bingo, czyli jednak Sophie.- przerwał mu Harry, śmiesznie ruszając głową powtarzając w kółko- Sophie, Zayn i Sophie i Zayn, Sophie i Zayn. Ejjj to brzmi fajnie, pasuje! - wykrzyczał z uradowaną miną na którą przyjaciele spojrzeli dziwnym wzrokiem.
- Dzięki, że pozwolisz mi dokończyć - rzekł już z doeczka wkurzony Zayn- a więc wracając to ona jest tylko moją przyjaciółką, przyszła do mnie wczoraj, bo ją zaprosiłem oglądaliśmy króla lwa i..
- Boże króla lwa, hahaha - zaczął się śmiać Lou jednak widząc minę przyjaciela spoważniawszy dodając -Kontynuuj.
- Zasnęła i nie mogłem jej obudzić, a więc położyłem ją na moim łóżku a ja usadowiłem się na ziemi i tak spaliśmy do rana aż nie wparował Harry, a co do was to nie, nie będziecie wujkami nie musicie powiadamiać ani Danielle ani Eleonor, nie jest ode mnie starsza, nie ma dzieci ani męża, a marchewki rzeczywiście chyba lubi-odpowiedział a raczej wykrzyczał swoim przyjaciołom. W kuchni zapanowała głęboka cisza którą przerwał brunet -  To jak? Robimy śniadanie? może naleśniki z dżemem?


                                                                             ~*~

Nie pytajcie mnie co właściwie do niego czuję. Bo naprawdę nie umiem tu  i teraz tego powiedzieć. Wiem jednak tylko jedno, że nie jest dla  mnie obojętny. Coś jest takiego w jego oczach, mogę w nich dostrzec  bardzo ważną cechę. Jest inni niż kolesie których znam. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale gdy jest blisko mnie czuję się bezpieczna, czuję że mogę wszystko, jest to niesamowite uczuciu.

Sophie leniwie wygramoliła się z kanapy. Gołymi stopami poczłapała w kierunku krzesła i swoich rzeczy. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 11:15. Zabrał spodnie i bluzę od chłopaka i popatrzyła w miejsce które jej wskazał. Szła wąskim korytarzem. wreszcie dotarła na miejsce. Gdy weszła do łazienki nie umiała ukryć zdziwienia. Duża, wygodna wanna, obok prysznic, w którym możliwość poruszania się była duża. Na ścianach były ciemne kafelki które świetnie wdawały się w kolorystykę z jasnym podłożem. Usiadła na wannie szczypiąc się w rękę czy aby to nie jest sen. Nie chciała się teraz obudzić. Po 10 minutach z uśmiechem na twarzy zajęła się sobą. Wskoczyła pod prysznic, szybko się umyła. Spojrzała w lustro. Nie miała zwyczaju jak inne dziewczyny przeglądać się w nim godzinami, w jej przypadku było odwrotnie, można powiedzieć, że ona go unikała. Mokre włosy pozostawiła do wyschnięcia zakładając ciepłą bluzę ze spodniami. Jeszcze raz spojrzała na wyświetlacz telefonu chowając go głęboko w kieszonkę bluzy.Ruszyła pewnym krokiem w stronę gdzie podążył chłopak. Zatrzymała się przed zejściem krętymi schodami, z dołu dało się słyszeć gromkie śmiechy. Zaciągnęła rękaw bluzy by nikt nie zobaczył tego co ma na ręce, jeszcze tego jej brakowało. Powolnymi ruchami  kierowała się w stronę, gdzie dobiegały głośne śmiechy.Zauważyła 5 chłopaków siedzących na krzesłach. Jednego poznała, to ten lokaty, który wparował do jej pokoju. Widocznie ją zauważył po szturchnął Zayna. Chłopak odwrócił się z uśmiechem w stronę dziewczyny wstając z siedzenia

- Hej - przywitała się z uśmiechem, jednak był on tylko pozorny w głębi siebie była ogromnie przestraszona i nieśmiała. Jednak chłopaki odmachali jej odpowiadając głośne - Cześć
- Chłopaki to jest właśnie Sophie - zapowiedział Zayn stając obok dziewczyny.
- Dużo o tobie słyszeliśmy, to znaczy teraz dopiero cie poznaliśmy i nie wiedzieliśmy jaka jesteś, że aż taka ładna, - zapowiedział Harry witając się z brunetką. Po usłyszeniu tego Sophie zarumieniła się.
- Harry, nie pogrążaj się bardziej - poklepał go po ramieniu Niall
- Zjesz naleśniki z dżemem i napijesz się soku? - zapytał Zayn szykując zastawę dla dziewczyny. Ona pokiwała tylko głową już po chwili siedziała obok blondyna robiąc łyk napoju. Wzrokiem szukała cały czas 
Zayna, jakby bała się, że jej ucieknie.

- Zayn, za 2 godziny mamy próbę - dało się słyszeć głos Liama
- Za 2 godziny? tak szybko, nie zdążę jej odprowadzić-odrzekł spuszczając głowę
- A nie może jechać z nami? - odpowiedział udając się do salonu.
- Tak! - odpowiedział sobie w myślach Zayn, miał nadzieję, że się zgodzi.

Postawił przed nią cały stos naleśników.

- Myślisz że zjem aż tyle sama - zaśmiała się
- Nie martw się, ja ci pomogę - zaoferował pomoc blondyn. Dziewczyna uśmiechnęła się radośnie robiąc pierwszy kęs naleśnika obserwując wszystkich wokoło. 
- Chodźcie chłopaki idziemy się przygotować-zawołał Lou ruszając brwiami w stronę Zayna, który stał oparty o blat stołu z założonymi na piersi rękoma. Gdy spostrzegł, że całe towarzystwo opuściło pomieszczenie nieśmiało przysiadł się naprzeciwko dziewczyny cały czas bacznie ją obserwując. 
- Sophie, może chciałabyś jechać z nami na próbę pokaże Ci studio, scenę no i mnie usłyszysz-zaproponował nerwowo mierzwiąc swoje czarne włosy. Dziewczyna oniemiała. Długo ociągała się z odpowiedzią.
- Ale nie wiem co na to Sara - odpowiedziała wzrok wbijając w stolik na którym rysowała opuszkami palców nieduże kółeczka.
- To zbierajmy się do ciebie - uśmiechnął się 
- Oki, mogę spróbować-oznajmiła wstając od stolika i posłusznie odkładając brudne naczynia do zmywarki. Zabrała brudną bluzkę leżącą obok, na krześle. Już miała iść w stronę łazienki by się przebrać, a przy okazji oddać chłopakowi jego własność. Jednak jej gest wyprzedził głos bruneta.
- Nie musisz, zabierz ją, bo mam drugą podobną!!

Brunetka na głos chłopaka posłusznie zrezygnowała ze swoich zamierzeń usiadając na zimnej posadzce poprawiła klamrę od butów. Nie wiedziała dlaczego to zrobił, czyżby się nad nią litował? 

- Chodźmy - usłyszała głos stojącego w drzwiach. Posłusznie wstała jeszcze raz wzrokiem prześwietliła całe pomieszczenie i dom w którym nie wiedziała dlaczego, ale czuła się wyśmienicie.

Znaleźli się na zatłoczonej uliczce. Wśród tłumu ludzi przeciskali się w kierunku jej domu. Szli w milczeniu, co chwila spoglądali na siebie. Minęli park, od domu dziewczyny pozostała jedna przecznica. Sophie postanowiła przerwać niezręczną ciszę.

-Masz bardzo sympatycznych przyjaciół - odpowiedziała patrząc przed siebie
-Wiem, są dla mnie jak bracia, choć czasem potrafią dopiec

Stanęli przed mieszkaniem brunetki, zwinnymi ruchami podążyli w stronę klatki schodowej. Sophie dłuższa chwilę przystanęła w bezruchu wpatrując się w klamkę od drzwi, bała się reakcji jej niani. Jednak gdzieś w jej środku odezwała się odwaga, szybko nacisnęła korbkę wchodząc do środka. Poczuła jak z całej siły ściska rękę chłopaka.

- Nie bój się, jestem przy tobie - wyszeptał jej do ucha.

Poczuła jak cała momentalnie oblewa się niesamowitym ciepłem. W myślach śmiała się jak małe dziecko. Nie postrzeżenie stanęła przed nią szczupła kobieta o potarganych włosach i niedbale zawiniętej chustce pod szyją.

-Gdzieś ty się podziewała całą noc?-zawołała ze surowym wyrazem twarzy
- Była ze mną, oglądaliśmy film i zasnęła nie miałem serca jej budzić, niech pani na nią nie krzyczy- wtrącił się chłopak stając przed dziewczyną jakby chciał zasłonić ją całym ciałem.
- A ty się nie wtrącaj !! Tacy jak ty myślą tylko o jednym..
- Oj przepraszam bardzo, źle mnie pani ocenia, w ogóle co ja mówię, przecież pani nie może mnie wcale oceniać nie znając mnie a do pani wiadomości, ja bym jej nic nie zrobił, nie mam w zwyczaju krzywdzenia osób na których mi bardzo zależy...- wydukał jednym tchem, czuł jak jego całe policzki płoną, nie wiedział jak na te słowa zareaguje. 

Obrócił się napięcie i powiedział w stronę dziewczyny - czekam przed domem. a pani życzę miłego dnia- posłał w stronę kobiety ironiczny uśmiech trzaskając za sobą drzwiami. Gdy wychodził usłyszał tylko głos Sophie : - Saro mogłaś darować sobie to ostatnie nie znasz go wcale jest miły i opiekuńczy wiem, żeby mnie nie skrzywdził.

-Co ty możesz myśleć o życiu, nic w nim nie przeszłaś - zawołała jednym tchem znikając w kuchni. W Sophie aż się zagotowało, jak ona mogła to powiedzieć. 

Gdyby tylko wiedziała co przeszła i jakie ma wspomnienia związane z przeszłością, które wracają do niej ilekroć się obudzi. Otarła jedna łzę spływającą po policzku. Udała się do pokoju szczelnie zamykając za sobą drzwi. Zdjęła spodnie i bluzę, założyła na siebie letnią sukienkę w kwiatki i kokardą w talii. Zabrała do rąk bluzę, którą dostała od Zayna, trzymała ją w dłoniach jak cenne relikwie, jakby bała się, że coś się może stać. Przyłożyła kawałek tkaniny do nosa, i już po chwili całe przegrody nosowe wypełniły się boskim zapachem chłopaka. Przytuliła z całej siły owy przedmiot. Siedziała tak dłuższy czas, po policzku spływały kolejne łzy, które zostały wsiąknięte do granatowego materiału. Jednak ocknęła się przypominając, że jej przyjaciel czeka na nią na polu. Starannie schowała ubrania do szafki, a brudną bluzkę zaniosła do kosza z praniem, zrobiła makijaż poprawiając tym samym włosy. Zabrała wszystkie potrzebne rzeczy. Nie sądziła, że kiedykolwiek to powie, ale pragnęła jak najszybciej opuścić to mieszkanie. Ubrała balerinki rzucając swojej niani krótkie wychodzę. Widać kobieta się na nią obraziła, bo miała w zwyczaju odpowiadać jej ilekroć gdziekolwiek wychodziła, ale w tej chwili liczyło się dla niej tylko jedno, ponownie znaleźć się w jego obecności, poczuć zapach jego perfum i posłuchać melancholijny głos, który działał jak melisa. 
Znalazła się na dworze, zobaczyła go. stał oparty o furtkę ze wzrokiem wbitym w jezdnię patrząc na każde nadjeżdżające auto. Poprawiła sukienkę i pewnym krokiem ruszyła w stronę bruneta. Stanęła przed nim zasłaniając oczy dłońmi.

- Zgadnij kto to - zawołała z uśmiechem
- Nie ma pojęcia - odpowiedział obracając się napięcie, tak, że ich spojrzenia spotkały się a twarze były niewiarygodnie blisko niż zawsze. 

Zayn zaniemówił dłuższy czas patrzył w jej piękne oczy. Zobaczył że wyglądała nieziemsko. sukienka leżała idealnie, a kokardkowy pasek podkreślał jej talię, nie miał jak dotąd okazji zobaczyć ją w czymś innym niż w spodniach. Po chwili jednak zszedł na ziemię, ocknął się mówiąc

-Twoja niania mnie chyba nie polubiła-odparł usuwając kosmyk włosów opadający na twarz dziewczyny


--------------------------------------------------------

Witam wszystkich! Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)) Mi nie szczególnie, ponieważ inaczej sobie go wyobrażałam, ale cóż wyszło jak wyszło :c Postaram się bardziej przy kolejnym lecz wena co do tego opowiadania mnie opuszcza :(  lecz nie martwicie się bloga będę kontynuowała. Tyle, że rozdziały będą pojawiały się raz na jakiś długi czas przepraszam :c
Mam do was jeszcze jedno pytanie :)) Czy jakbym zaczęła pisać opowiadanie Dramione to czytałybyście/libyście? Wiecie to jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ mam pomysł nawet niezły tylko nie wiem czy ktoś jest zainteresowany. W tej chwili czekam na szablon, ale to tam zobaczycie później :))
I jeszcze jedna sprawa! Chciałam bardzo podziękować dziewczynom z Szablonownicy, ponieważ tworzą przepiękne szablony i wkładają w to bardzo dużo pracy i serca. Szablon jest zrobiony przez nie i jestem im bardzo wdzięczna. DZIĘKUJĘ <3 A teraz się z wami żegnam. Do następnej. Pozdrawiam Sankilii :*

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 6

Nieraz zastanawiałem się jak silnie jesteśmy związani z przeszłością, gdzie ona jest? Jakie są jej granice? Była to dla mnie tęsknota.., tylko za czym? Za kim? Za tym co kiedyś było i minęło zostawiając bolesne rany? Przeszłość to nasza wyobraźnia, a wyobraźnia potrzebuje tęsknoty, mogę  powiedzieć, że wręcz karmi się nią.. Jednak ONA miała to coś, że wręcz zaspakajała ten głód, przy niej mogłem być sobą.., po prostu zapomnieć....



- Co tam słychać u moich kochanych przyjaciół? - zapytał chłopak wchodząc do salonu. Przypatrywał się swoim bliskim, cały czas obserwując ich zachowanie.
- Zayn, czy to naprawdę ty? Jeśli nie to wynoś się i zwróć nam naszego kumpla! - Louis aż z wrażenia wstał z kanapy, latając po salonie jak oparzony, wciąż powtarzając jedno i to samo, na co wszyscy znajomi wybuchli śmiechem - A tak naprawdę stary, cieszę się, że się zmieniłeś - poklepał po ramieniu chłopaka.

Zayn widocznie cały czas był zaszokowany zaistniałą sytuacją, jednak po chwili się otrząsnął. 

- To co oglądamy? - rzucił po dłuższej chwili.
- Hmm.. myślałem o jakiś horrorze, co ty na to? - zapytał blondyn zajadając się żelkami.
- Ty oszuście! Czy to są moje żelki?! - wyłonił się zza kanapy Harry 
- Jakie żelki? Nie wiem o czym mówisz.. - odpowiedział Niall wkładając naraz całą zawartość torebki do buzi, chowając tym samym papierek pod kanapę.
- Już nie żyjesz! - rzekł gniewnie lokowaty goniąc przyjaciela po całym pokoju.

Już po chwili cały dom wypełniły śmiechy przyjaciół, jednak przerwał ją Liam. 

- To kiedy nam ją przedstawisz? - wzrokiem spojrzał na Zayn'a, który by pochłonięty całkowicie telewizją co chwila przygryzając orzeszki. Jednak po dłuższej chwili się otrząsną. 
- Ale kogo?  -zapytał zdezorientowany
-No twoją nową lubię? - zawołał śmiesznie Louise
- Po pierwsze to nie moja dziewczyna, a po drugie nie wiem czy zechciałaby was poznać - odpowiedział robiąc kęsy orzeszków stale wpatrując się  w ekran telewizora.
- Każdy tak mówi - wtrącił blondyn udając się w stronę kuchni.
- To jak jedziecie ze mną do centrum handlowego, muszę kupić coś Danielle, bo niedługo przyjeżdża - oznajmił Liam zakładając na siebie kurtkę.
- Oki, to ja jadę z tobą - zawołał Harry
- Ja też się przejadę - dodał Niall
- Oki, to zbierajmy się, a ty Zayn?
- Sorki, ale mam już plany, a jeśli można wiedzieć o której będziecie w domu?
- Oj czyżby nasz mały lowelas chciał przyprowadzić dziewczynę - Lou głaskał przyjaciela po głowie, co w pewnym momencie  zaczęło frustrować Zayna
- Chyba raczej pod wieczór, bo poczekamy jeszcze na lotnisku na Danielle - oznajmił kierując się do wejścia - powodzenia- puścił oczko w stronę bruneta

Chłopak wstał z kanapy kierując się w stronę swojego pokoju. Nareszcie poczuł wolność, kochał swoich kumpli jak braci, ale bardzo lubił czasem być sam, przemyśleć wszystko. Ilekroć źle się czuł zaszywał się w  swoim pokoju zakładając słuchawki na uszy, po czym odpływał daleko od wszystkiego. Wszedł do pokoju i stanął przed ogromną szafą, dochodziła godzina, której nie mógł się doczekać, że znów ją zobaczy. Uważał że zawsze liczy się wrażenie, więc zdecydował się na zwykłe spodnie z białą podkoszulką i jego ulubioną bejsbolówką. Zszedł na dół usiadając na zimnej posadce, starannie zawiązał buty, po czym zbiegł ze schodów szczelnie zamykając za sobą drzwi. I pewnym krokiem ruszył przed siebie.

                                                                  ~*~

Nie wiedziałam co to przyjaźń, oddanie, zaufanie. Przez te wszystkie lata nauczyłam się jedne rzeczy Ufaj tylko i wyłącznie sobie świat potrafi tylko ranić, a przyjaźń? Nie istnieje, są to tylko złudzenia ludzi, którzy z rozkoszą patrzą jak upadasz i wołasz pomocy, pomocy, która nie nadchodzi nigdy, a wreszcie widzą twoje zatracenie i powolną, bolesną śmierć - Z Nim było całkiem inaczej w głębi siebie czułam, że on mnie ratuje i pomaga wyjść z tego wszystkiego !!

Siedziała z głową podpartą na parapecie wpatrując się w życie za murami jej mieszkania. Dziś znów udało się jej uciec, nie poszła do szkoły, co było powodem jej dobrego humoru. Nie wiedziała ile jeszcze będzie musiała tak uciekać, przerażały ją te myśli, ale próbowała je natychmiastowo od siebie odganiać. Potrząsnęła głową mając nadzieję, że wszystkie jej złe myśli i sentencje rozpłyną się w powietrzu. Jednak po chwili ocknęła się patrząc na niewielki zegarek na ścianie.

- Jeszcze pół godziny do zobaczenia Jego - powiedziała w myślach.

Nie znała tego stanu, nigdy się tak nie czuła. Nie miała przy sobie tak bliskiej osoby z którą mogłaby porozmawiać, która co najważniejsze ją zrozumie i przytuli, powie zwykłe, nad zwyczajne słowo 'nie martw się wszystko będzie dobrze'. Z chwili ekstazy obudził ja głos niani:

- Sophie, chcesz coś do jedzenia? - zapytała, a jej jasna głowa wyjrzała zza framugi drzwi
- Nie, ale napiłabym się soku - zawołała podbiegając do kobiety tuląc ją z całej siły.

Po dłuższej chwili uścisku wreszcie ją puściła wracając do swych zajęć. stanęła przed szafką, jednak po chwili zorientowała się, że zajmie jej to dłuższą chwilę, więc usiadła na kremowych panelach ''po turecku'' cały czas wpatrując się w szafę. Pospieszał ją stale tykający zegarek w kształcie łódki na ścianie. wreszcie zdecydowała się na luźną kremową koszulę i ciemne rurki. Wszystko poszło sprawnie, pozostała tylko łazienka. Wyprostowała włosy robiąc tym samym lekki makijaż. Stanęła przed lustrem wpatrując się w swoje odbicie.

- I po co to wszystko,całe to zamieszanie, przecież ty jesteś tylko nic niewartą dziewczyną, którą każdy krzywdzi - powiedziała wpatrując się w swoje odbicie lustrzane.

Spojrzała na ręce, które sprawnie zasłoniła koszulą, aby nie było widać ani śladu zadrapań. To było dziwne, ale od dwóch dni, od momentu spotkania go na cmentarzu nie wzięła do ręki żyletki, po prostu nie zrobiła tego, a co najważniejsze nie tęskniła za tym.
Szybkim krokiem wpadła do kuchni jednym chlustem wypijając całą zawartość pomarańczowego napoju.

- Saro, będę niedługo - zawołała z korytarza zakładając kremowe baleriny
- Dobrze, a jeśli mogę wiedzieć gdzie idziesz? - zapytała podchodząc do dziewczyny wycierając tym samym swoje mokre dłonie w kolorowy ręcznik
- A na spotkanie? - odpowiedziała  poczuła tylko jak na jej twarzy wychodzą dwa rumieńce, chciała je jakoś zakryć, ale nie umiała
- A tym chłopakiem-zakomunikowała uśmiechając się, po chwili dodała- wyglądasz ślicznie, a i baw się dobrze!

Dziewczyna posłała jej miłe spojrzenie trzaskając za sobą drzwiami. Po chwili znalazła się na ulicy, kierowała się w stronę ich ulubionego miejsca. Drogą myślała o nim cały czas, była wdzięczna Bogu, że wreszcie dał jej kogoś takiego.

- Ciekawe ile będzie trwać to moje szczęście - zapytała samą siebie przystając przed wejściem do parku. Głęboko nabrała powietrza do płuc.

Szła w stronę gdzie zawsze spędzała swój czas, miejsce w którym się praktycznie poznali. Czuła kamyki pod butami, które co chwila odbijały się od podeszwy lecąc kilkanaście metrów obok. Wreszcie spostrzegła jakąś sylwetkę siedzącą ze skupionym wzrokiem na ławce. Rozpoznała go, nie wiedziała jak się zachować. Wzrok wbiła w ziemię, a ręce włożyła do kieszeni spodni.

- O cześć Sophie, już myślałem, że się rozmyśliłaś i nie przyjdziesz - wstał z ławki podchodząc do dziewczyny
- Hej, a czemu miałbym nie przyjść, nie poszłam dziś do szkoły, więc mam cały czas wolny-odpowiedziała wzrok wbijając w jego czekoladowe tęczówki oczu. Po chwili dodała - to co robimy?
- A mam pewien pomysł-zawołał usiadając na ławce, bacznie obserwując Sophie
- Już się boję
- A więc, ja już wiem gdzie mieszkasz więc myślę, że czas żebyś ty zobaczyła gdzie jest mój dom, zgadzasz się? - zapytał podnosząc na nią oczy. Spostrzegła w nich szczere intencje i nadzieję, że się zgodzi. Długo się wahała, nie wiedziała czy dobrze robi, jednak coś w jej środku kazało się zgodzić. w swoim umyśle analizowała wszystkie za i przeciw, po dłuższej chwili odpowiedziała
- W sumie to dobry pomysł, więc zgadzam się
- Super, chodź za mną, chłopaki gdzieś pojechali także nie martw się - zawołał biorąc ją za rękę, jednak po chwili szybkim tempem ją cofnął ukradkiem spoglądając na dziewczynę.

Dłuższą chwilę szli w milczeniu. Teraz mógł przyjrzeć jej się dokładniej. wyglądała całkiem inaczej niż tak jak ją zapamiętał, luźna koszula idealnie na niej leżała, długie, proste włosy opadały na jej twarz i ramiona, a wzrok miała wbity w swoje buty. Prawie cała ich droga przeszła w milczeniu, ale nie krępowało to ich.

- Jesteśmy już na miejscu-oznajmił chłopak palcem wskazując na duży dom z wielkimi oknami, balkonem i dużym ogrodem, w którym było mnóstwo kwiatów a zieleń trawy była wyrazista i mieniła się pięknym kolorem.
- Wow, ładnie tutaj macie-zawołała Sophie udając się schodami ku drzwiom wejściowym stale wpatrując się to na budynek, to na podwórko otaczające dom. Zayn otwarł przed nią drzwi wpuszczając tym samym pierwszą do środka.
- Witam cię w naszych skromnych progach-zawołał ściągając buty. - napijesz się czegoś-zapytał
- Yhy - zdołał wydukać robiąc dokładnie prześwietlenie pokoju i wszystkiego co napotkało jej wzrok.

Usiedli razem w kuchni. Juz za chwilę przed dziewczyną stał kubek  parującym napojem. Wzięła i oplotła ją rękoma. Zrobiła pierwszy łyk

- Ale dobra, ze sokiem? - zapytała bawiąc się wieczkiem kubka
- No tak, uwielbiam taką - odpowiedział siadając obok niej.
- Ładnie tutaj macie, to z kim mieszkasz, jeśli mogę wiedzieć-wydukała robiąc łyk napoju wodząc wzrokiem to z chłopaka na kuchnię
- Pewnie, mieszkam ja, Harry, Louise, Liam, Niall i czasem dziewczyna kumpla Danielle
- Fajnie masz, na pewno macie tu wesoło, nie możesz się nudzić

Rozmawiali jeszcze chwilę. Po wypitej herbacie Zayn wziął oba kubki i zaniósł je do zmywarki, po czym zwrócił się do brunetki, która siedziała na krześle śledząc jego ruchy

- Może chcesz zobaczyć mój pokój i resztę domu
- Pewnie-zawołała z entuzjazmem

Udali się po schodach do góry, znaleźli się przed jasnymi drzwiami.

- To jest mój pokój-zakomunikował kopiąc pod łóżko część swojej garderoby
- Jesteś niezwykłym czyściochem
- A co myślałaś, że jak wejdziesz do mojego pokoju to po podłodze będą walały się moje ciuchy a na biurku będą resztki jedzenia-zawołał z uśmiechem
- Nie skądże, nawet tak nie powiedziałam, a to kto? - zapytała ręką wskazując na ramkę ze zdjęciem
- A to sa moi przyjaciele - Lou, Harry,Niall,Liam.
- Fajnie, opowiesz mi coś o nich? - zapytała z zaciekawieniem. Oboje usiedli na kanapie, po czym Zayn zaczął opowiadać skład całego zespołu
- Ten tutaj to jest Lou, jest niesamowity i śmieszny, potrafi cię rozbawić nawet wtedy jak jesteś wkurzony, ten obok niego to Harry, prawie wszystkie dziewczyny się w nim kochają, gdy się śmieję robią mu się słodkie dołeczki, natomiast ten, to Liam, nasz zespołowy tatuś, jest bardzo rozważny, ma dziewczynę Danielle, jego jako pierwszego poznałem wiem, że mogę się zwrócić w każdej sprawie. A ten ostatni, to nasz farbowany blondyn Niall, cały czas się śmieje, nie można się z nim nudzić i bardzo lubi jeść, można powiedzieć, że to jego największa miłość- zakończył swoją opowieść odkładając zdjęcie na półkę
- Ale ci zazdroszczę, mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb- rzekła wpatrując się w ramkę. Zayn uśmiechnął się tylko do niej. - czemu nie lubisz chodzić do szkoły-zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Tak jakoś po prostu, szkoła jest jak klatka, z której często nie ma ucieczki, nikt się tobą nie interesuje, wszyscy cię zlewają i udają że nie widzą twoich problemów - czuła jak jej głos się załamuje nerwowo zaczęła się bawić kołdrą.
- Nie martw się, ja często na lekcjach spałem, przez co zawsze rodzice byli wzywani, ale nie tylko z tego powodu. Zdarzało mi się wszczynać bójki i przez to że miałem nie wyparzoną gębę nie byłem mile widziany przez nauczycieli - widząc zaistniałą sytuację próbował rozluźnić atmosferę, Dziewczyna popatrzyła na niego zielonymi oczyma.
- Serio, niezły był z ciebie rozrabiaka
- No widzisz, nie zawsze byłem aniołem takim rak teraz- rzekł dumnie.
- Taa - odpowiedziała rzucając w niego poduszką. Po chwili wielkiej bitwy znaleźli się na podłodze.
- Co tutaj masz?- zapytała otrzepując i poprawiając włosy
- A tutaj? tatuaż, który zrobiłem niedawno
- Cudowny, zawsze chciałam taki mieć - odpowiedziała delikatnie gładząc miejsce gdzie brunet miał owy tatuaż
- Serio? Czemu go nie zrobiłaś? - zapytał, chciał by na chwila trwała długo, czuł miłe dreszcze ilekroć dotykała jego skóry.
- Może to głupio zabrzmi, ale bałam się- na jej twarzy pojawił się uśmiech
- Oki, to w taki razie zabiorę cię kiedyś do studia i wybierzesz sobie jaki będziesz chciała, a ja jak będziesz potrzebowała potrzymam cie za rękę - odpowiedział z niezwykłą dumą. Popatrzył na nią swoimi oczami odgarniając kosmki włosów opadające na twarz.
- Masz bardzo ładne oczy, takie przenikliwe - rzekła po chwili. Zaszokowała go ta odpowiedzią nie mógł nic powiedzieć.
- To ja chyba powinienem tobie prawić komplementy - zawoł zawstydzony
- Eee tam - machnęła ręką.

Nagle zauważyła małe zdjęcie rzucone obok nakastlika, sięgnęła ręką po nie. Na zdjęciu była wysoka, szczupła dziewczyna o jasnej karnacji, długich, blond włosach, stylowo ubrana, istna modelka.

- Zayn, kto to jest? - zapytała wskazując palcem na dziewczynę ze zdjęcia.

Zauważyła że chłopak ociąga się z odpowiedzią.Zreflektowała się odpowiadając - przepraszam cię, mam nie wyparzony język, nie powinnam być tak wścipska- odłożyła zdjęcie spowrotem tam gdzie było.

- Nie, dlaczego? Powiem ci. To moja była dziewczyna, Perrie - odparł wpatrując się w zdjęcie
- Kochasz ją - zakomunikowała bawiąc się rąbkiem koszulki. Chłopak popatrzył na nią szeroko rozwartymi oczyma.- Nie musisz przede mną udawać widzę jak na nią patrzysz, tęsknisz - dodała nie odrywając wzroku od swojego ubioru
- Masz racje, była dla mnie wszystkim. Byliśmy razem dość długo, praktycznie wszystkie rzeczy robiliśmy wspólnie. Była moją poważną miłością, byłem wstanie wszystko dla niej zrobić, nawet nie wiesz jak ją kochałem - odpowiedział patrząc na dziewczynę z zeszklonymi oczami, po chwili kontynuował - aż do pewnego momentu, tak po prostu przyszła do mnie i powiedział prosto w oczy, że nie może być ze mną że jestem nie wystarczający, że mnie już nie kocha, wiesz jak się wtedy poczułem? Jak nic nie znaczący śmieć. Straciłem ją i nigdy jej nie odzyskam, ale prawda jest taka że kocham ją nadal, ból i cierpienie wraca praktycznie codziennie- nastała długa cisza. Sophie rozumiała go jak nikt inny wiedziała co czuje.
- Rozumiem cię doskonale, może nie przeżyłam swojego zawodu miłosnego, ale również straciłam ważna osobę w moim życiu. To nigdy nie minie, można zmniejszyć ból ale nigdy się jej nie zapełni, moja trwa już dwa lata i często daję po sobie znać-spuściła głowę wpatrując się w panele

Niespodziewanie Zayn wstał i mocno ją przytulił, po jego policzku spłynęła łza. Siedzieli tak dłuższa chwilę.

- Nie płacz - zawołała Sophie wycierając mokrą strużkę po policzku chłopaka.
- Dziękuję ci za wszystko, a zwłaszcza za to że jesteś - podniósł głowę mocną ściskając dłoń dziewczyny. Sophie poczuła jak się rumieni, w jej głowie ostatnie słowa odbijał się echem - To jak chcesz zobaczyć salon?- zmienił temat wstając z kanapy i mierzwiąc tym samym swoje czarne włosy.
-No pewnie - radośnie zawołała podążając za chłopakiem. Znaleźli się w wielkim pokoju. Miał fioletowe zasłony z dużą czarną kanapą i stolikiem, naprzeciwko którego rozpościerał się ogromny telewizor typu plazma.
- To przeszło moje oczekiwania-zawoła wesoła klaskając w dłonie usadawiając się na kanapie
- Haha, to co oglądamy, moja kochana?-zapytał z impetem skacząc na kanapę. Zaczął gilgotać dziewczyną, na co ona ze śmiechem osunęła się z kanapy.
- Pro..szę cię prze.. przestań - wołała przez śmiech.

Po długiej chwili tortur nastał spokój, Sophie gniewnym wzrokiem wpatrywała się w Zayna.- ale jesteś, poczekaj sobie-wystawiła język udając obrażoną

- Oj. moja Kochana się focha, no już może na przeprosiny jakiś film?
- Ty wybierz - odpowiedziała obojętnie zakładając ręce na piersi
- To może na odmianę król lew-klasnął w dłonie wpuszczając płytę do odtwarzacza
- Uwielbiam tą bajkę - zawołała.
- Super idę po popcorn i colę - odparł chłopak znikając za framugą drzwi. Nie minęła 10 minut wrócił z wielką micha popcornu i szklankami Coli. Postawił całą żywność między sobą a dziewczyną. Po chwili cały pokój wypełniła muzyka informująca o początku drugiej części bajki Król lew.
-  Zawsze płaczę, gdy Simba wygania Kovu, szkoda mi Tiary-przerwała cisze Sophie zajadając się popcornem i co chwila robiąc łyk napoju.
- Ja i tak wolę Pumbę i Timona są the best - przekomarzał się z dziewczyną nie odrywając wzroku od ekranu.
- Ah żeby świat był taki jak w bajce - cicho westchnęła dziewczyna wygodnie usadawiając się na kanapie.

Bajka w mgnieniu oka przeleciała i już po chwili można było zauważyć końcowe napisy.

- Mmmm było super - odparł Zayn przeciągając się na kanapie.

Jednak po chwili spuścił z tonu patrząc na słodko śpiącą brunetkę. Była skulona do granic możliwości, głowę miała podpartą na rękach a jej twarz zasłaniały ciemne kosmki włosów. Nie miał serca jej budzić, zabrał ją na ręce i zaniósł do swojego pokoju delikatnie kładąc na łóżku, po czym przykrył ją kołdrą. Dyskretnie zabrał telefon, po czym przedzwonił do jej niani, by się nie martwiła, bo zostanie u niego a on rano ją odprowadzi. Jeszcze raz przelotnie spojrzał na nią, wyglądała tak słodko i niewinnie. Czuł radość w myśli że rano się obudzi i ona tak po prostu będzie.

---------------------------------------------------------

Jak mam być szczera, to nie podoba mi się ten rozdział... Cały czas mam wrażenie, że coś do czegoś nie pasuje, że coś jest po prostu nie tak.. A jak wam się podoba?? Czekam na wsze opinie :) Mam nadzieję, że będą one szczere ^^ Do następnego <333