Problemy - gdy byłam w Jego obecności, one mijały. Działał na nie jak woda na szalejący pożar. Stawałam się inna, mogę śmiało powiedzieć, że nawet lepsza!
- Sophie !- wstawaj - Ciszę w pokoju przerwał głos kobiety, która delikatnie ruszała bezwładne ciało dziewczyny, które całkowicie, było pogrążone we śnie. Jednak niania nie dawała jej spokoju.
- Co się stało? Dziś jest wolne i nie idę do szkoły! - zdążyła wydukać zaspanym głosem nie otwierając oczu, a przy tym machinalnie zasłaniając się bielą kołdry. W zamian za swoje słowa dało się słyszeć głośne śmiechy kobiety.
- Wiem kochanie, ale twoja mam przyjechała i prosiła żebym cie obudziła!-zakomunikowała na co Sophie momentalnie otworzyła oczy zasłaniając ręką promienie słoneczne padające na jej świeżo obudzoną twarz.
- Co? Jak to? - odpowiedziała pytaniem wciąż nie dowierzając.
Kobieta wskazała ręką na drzwi wyjściowe poganiając tym samym dziewczynę. Brunetka mimowolnie ubrała kapcie i powolnym krokiem ruszyła w stronę kuchni. Czuła jak jej serce bije, bała się tego, że jej mama przyjechała, gdyż dowiedziała się o jej nieobecności poprzedniego dnia. A jak ją zapyta gdzie była i z kim? - pytała samą siebie, czuła jak robi się cała blada, tak,że mogłaby wtopić się w kolor ściany w przedpokoju.
Przekroczyła próg kuchni. Rozglądnęła się po całym pomieszczeniu, szukając wzrokiem eleganckiej, szczupłej sylwetki. Zauważyła ją. Siedziała przy stole popijając kawę. Jak zawsze elegancka, na jej ustach widniała krwista czerwień szminki z mocno podkreślonym konturem oka. Miała ubrane kremowe spodnie z miętową koszulą, która była włożona do środka bryczesów, a na nią założoną miała brzoskwiniową marynarkę, na które swobodnie opadały jasne, proste włosy kobiety. Jej uwagę przykuła złota bransoletka w kształcie serduszka na prawym nadgarstku. Poczuła jak przeszywają ją jej niebieskie oczy, które zostały lekko przysłonięte blond grzywką. Jej mama od początku lubiła się stroić, Sophie czasem miała wrażenie że to jest ważniejsze nawet od niej samej. Ona nie przywiązywała uwagi do stroju, czy też wyglądu, jednak jej mama była jej całkowitym przeciwieństwem.
- Cześć mamo! - zawołała podchodząc i siadając obok kobiety. Blondynka uśmiechnęła się gładząc twarz dziewczyny.
- Witaj kochanie! Co u ciebie? - zapytała podnosząc filiżankę kawy, robiąc tym samym łyk.
- Wszystko w porządku, a u ciebie?
- Również, a nawet mogę powiedzieć, że coraz lepiej - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Nastała cisza, obie kobiety przyglądały się sobie. Sophie nie wiedziała jak rozwinąć rozmowę, chociaż była to jej mama, nigdy nie miały wspólnych tematów, zwykle kończyło się na krótkim cześć i co u ciebie. Zaczęła bębnić opuszkami palców o blat stolika dając się ponieść dźwiękom wydobywającym się spod jej palców.
- Kochanie chciałam z tobą porozmawiać! - kobieta zaczęła rozmowę odkładając filiżankę na odległość ramienia. Założyła ręce na piersi wpatrując się swoimi dużymi, niebieskimi oczyma na córkę.
- O czym? Chodzi o szkołę? - zapytała ze strachem w oczach, mając nadzieję, że usłyszy odpowiedź negatywną.
- Nie, nie chodzi o szkołę!-odpowiedziała szybko, cały pokój został wypełniony głośnym wydechem Sophie.
- A więc o co?
- Kochanie, bo widzisz... Nie będę cię okłamywać, na ostatnim wyjeździe poznałam kogoś. Ma na imię Robert, jest cudowny, miły, opiekuńczy i czuły. Bardzo chciałby cię poznać, a mi zależy na twojej opinii - odpowiedziała krótko robiąc krótkie przerwy w celu nabrania powietrza do płuc. Dziewczyna nic nie odpowiedziała wpatrując się w matkę szeroko rozwartymi oczyma.
- I co w związku z tym? - zapytała obojętnie odwracając wzrok w celu znalezienia czegoś ciekawszego jak rozmowa z mamą na temat jej miłości.
- Nie takim tonem! - podniosła głos momentalnie go zniżając - dzisiaj o 18:00 idziesz ze mną do umówionej restauracji, chciałabym Was poznać. - zakomunikowała odchodząc od stolika i zasuwając za sobą krzesło.
Sophie siedziała jak wryta wpatrując się w swoją mamę. Nie wiedziała, że nastąpi taki zwrot akcji. Bo jeśliby nie ten Robert pewnie by nawet nie przyjechała, znów zostawiając ją na pastwę siebie samej.
- Sophie, a i kupiłam ci na tą szczególną okazję sukienkę i kilka innych gadżetów i bardzo cię proszę abyś to założyła, bo wiem, że nie masz w swojej szafie zbyt wielu sukienek, bo nie lubisz w nich chodzić - odparła po dłuższej chwili wręczając jej różowy pakunek obleczony czarną wstążeczką.
Sophie zwinnymi ruchami rozwinęła paczkę.
Nie miała mamie za złe, bo wiedziała że ma rację. Fakt nie lubiła chodzić w sukienkach, a jej garderoba składała się zazwyczaj z ciemnych rurek i koszulek. Zdarzyły się sukienki, kombinezon i jakieś krótkie spodenki. Myślała nieraz nad zmianą swojego stylu, ale nie miała odwagi, ani osoby, która by jej w tym pomogła.
Po rozpakowaniu jej oczom ukazała się śliczna, turkusowa sukienka, a do tego granatowe buty na obcasie. Na pierwszy rzut oka skrzywiła się śmiejąc jak sobie poradzi, ale potem nawet się ucieszyła, że wreszcie coś nowego w jej garderobie. Wyglądała ona tak klik. Zawiesiła ja na wieszaku przed szafą zostawiając obok buty ,biżuterię i zgrabną, czarną torebeczkę. Nagle jej myśli przeszyły ból.
- Zaraz, zaraz, to jest o 18, a impreza u chłopaków o 19, więc muszę się wyrobić w godzinę - powiedziała w myślach machając ręką. Nie mogła zrezygnować, chciała go po prostu zobaczyć, nie widziała go 20h a już tęskniła, ale wiedziała też, że nie może wystawić mamy.
Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 14:32.Była zmuszona pomóc niani, a następnie chwyciła się za odkurzanie, nie lubiła tej czynności. Jednak dwa pokoje nie były lada wezwaniem. Nawet nie wiadomo kiedy jej czas przeleciał. Do spotkania została zaledwie godzina. Szybkim tempem udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic. Wysuszyła włosy suszarką po czym je wyprostowała. Zrobiła lekki makijaż.
Stanęła przed dużą szafą na której była zawieszona sukienka. Długo wpatrywała się w nią. Była zdziwiona gustem swojej mamy. Przeważnie kiedy dawała jej jakiś prezent była to krótka spódniczka lub jakieś inne rzeczy. Chciała by jej córka ubierała się jak inne dziewczyny, jednak Sophie zawsze się wzbraniała, chowając nieużyte podarunki w szafie, a niekiedy przesyłała je kuzynce. Jednak teraz było całkiem inaczej. Delikatnie zabrała sukienkę zakładając ją na swoje ciało, nie chciała jej zniszczyć. Zobaczyła do lustra, przyglądała się sobie z różnych profili.
- Sophie, wyglądasz ślicznie, jesteś bardzo ładną dziewczyną! - głos Samanty, bo tak miała na imię jej mama wypełnij wnętrze pokoju. Brunetka popatrzyła na kobietę opierającą się o framugę drzwi posyłając w jej stronę uśmiech
- Eee, nie prawda, jest dużo ładniejszych dziewczyn - odpowiedziała odwracając głowę. Kobieta uśmiechnęła się kręcąc głową oddaliła się w stronę salonu.
Sophie usiadła na łóżku zakładając buty. Przy wstawaniu o mały włos a przywitałaby się z podłogą, jednak jakoś się wybroniła. Podchodząc do szafy mogła bez problemu zdjąć maskotkę usadowioną na samym szczycie. Była zdziwiona, bo zawsze kiedy to robiła była zmuszona stawać na palcach, lub brać do tego malutkie krzesełko. Podeszła do drzwi wyjściowych krzycząc - jestem gotowa!
Już po chwili pojawiła się obok niej 32-letnia blondynka, która była ubrana w kremową sukienkę z dużymi koturnami na nogach. Sophie spostrzegła że na prawym nadgarstku ma ową bransoletkę, którą od swojego przyjazdu nie zdjęła ani na chwilkę. Wyglądała świetnie. Jej ciało nie zdradzało wieku jaki miała, przez co niejedna kobieta patrzyła na nią spod płachty zazdrości. Otworzył drzwi wpuszczając tym samym swoja córkę przed siebie.
- O widzę, że nowe auto! - zawołała zafascynowana brunetka otwierając drzwi nowej R8
- Eee zdaje ci się! - odparła zaczerwieniona Samanta
Dziewczyna wzruszyła ramionami usadawiając się na miejscu obok kierowcy. Uśmiechnęła się przypominając sobie ostatnią jazdę z brunetem.
- I jak sobie radzisz córeczko? - zapytała po chwili włączając kierunkowskaz a tym samym mieszając się z różnymi autami na drodze.
- Dobrze, jakoś leci, nie narzekam! - odpowiedziała spokojnym głosem patrząc na mijaną okolicę
- Sophie, wiesz dobrze, że możesz powiedzieć mi o wszystkim, wiem, że między nami różnie bywa. Mam taką pracę jaką mam i zdaję sobie z tego sprawę, że nie zawsze mam dla ciebie czas, ale to nie znaczy, że nie zależny mi na tobie. Zawsze jak będziesz moją małą córeczką! - odpowiedziała kurczowo łapiąc za rękę brunetki, której wzrok teraz skupił się całkowicie na swojej mamie.
- Wiem mamusiu, nawet nie wiesz jak często mi ciebie brakuje-odparła ze szklącymi się oczyma. Tak bardzo chciała jej to wszystko wykrzyczeć, ale nie umiała, nie chciała. Łudziła się już od roku że jakoś zapomni i wszystko będzie oki. Jednak prawda była całkiem inna.
Cała droga minęła w ciszy. Sophie nie wiedziała z jakiego to powodu, ale po raz pierwszy od bardzo dawna wiedziała że mogła ze swoją mama porozmawiać o wszystkim nie wstydziła się. Nagle pomyślała, że może to wszystko to za sprawą tego całego Roberta mama tak odżyła i tętniła życiem. Cieszyła się, że wreszcie jest szczęśliwa.
- Sara mówiła mi że często odwiedza cię jakiś chłopak! Kochanie czyżby... - kobieta zaśmiała się, lecz jej wypowiedź od razu przerwała Sophie
- Mamo! To jest tylko mój dobry przyjaciel, fajnie mi się z nim rozmawia i miło ze sobą spędzamy czas to wszystko! - odpowiedziała z groźnym wyrazem twarzy
- Jeszcze wspomnisz moje słowa, przyjaźń damko - męska nie istnieje. Prędzej czy później jedno albo drugie się zakocha.- a tak w ogóle, kochanie to jesteśmy na miejscu- odparła kobieta śmiejąc się a przy tym poprawiając swój wygląd
- Bzdura! - powiedziała sama do siebie zamykając drzwi od samochodu i kierując się w stronę małej restauracji. - a jeśli ona ma rację, jeśli ja naprawdę kiedyś się w nim zakocham, nie chcę by nasza przyjaźń się skończyła za bardzo mi na nim zależy!- odganiała momentalnie słowa które bezgłośnie wypowiedziała.
Wielkie, szklane drzwi zostały otwarte a za nimi stał wysoki blondyn o szarych tęczówkach, które z radością zareagowały na pojawienie się kobiet.
- Samanta! Kochanie tęskniłem- zawołał w stronę blondynki rozszerzając ramiona w których po chwili znalazła się kobieta czule całując jego usta.
- Skarbie przestawiam ci Sophie, moją córkę, Sophie to jest Robert - wskazała ręką na brunetkę, która nieśmiało podeszła do mężczyzny podając mu rękę. Jednak on wymijając ten gest przytulił ją mocno
- Jaka śliczna matka taka córka - odparł lustrując Sophie-zapraszam siadajcie!- dodał palcem wskazując na mały stolik pod oknem.
Restauracja pomimo swojej niewielkości była bardzo elegancka i mile wystrojona. Na jasno-niebieskich ścianach widniały jakieś pejzaże. Na każdym stoliku znajdowały się bukieciki świeżych kwiatów, które brunetka zabrała do rąk i okręcała przyglądając się im uważnie. Chciała je powąchać podkładając pod swój nos.
- Nie pachną, już próbowałem. Są śliczne no ale.. - zakomunikował w jej stronę z wielkim uśmiechem na co Sophie delikatnie podniosła kąciki ust. Usiadła czytając dziwne nazwy w menu.
- A więc czego sobie życzycie? - zapytał
- Ja wezmę sałatkę i sok pomarańczowy - odparła blondynka odkładając na miejsce kartę pytającym wzrokiem patrząc na Sophie
- Ja chcę pierogi z jagodami, a do tego wodę - odpowiedziała uśmiechając się.
Zamówienie zostało złożone. Nastała chwila ciszy. Brunetka patrzyła dyskretnie w stronę Roberta i swojej mamy, lustrując każdy ich ruch. Po raz pierwszy widziała ją w takim stanie, widać, że jej zależało i była szczęśliwa.
- Sophie ile masz lat? - zapytał opierając rękoma głowę wpatrując się usilnie w dziewczynę która zazwyczaj unikała kontaktu wzrokowego, po prostu peszyło ją to.
- 18 - odpowiedziała po chwili bawiąc się paskiem od torebeczki.
- A czyli w tym roku kończysz liceum. I wiesz już co chcesz robić?
- Jeszcze nad tym nie myślałam, ale może zostanę wolontariuszką, albo pójdę na studia z psychologią - odparła spokojnie podnosząc wzrok na ową parę. Blondynka ręką kurczowo trzymała mężczyzny, który co chwila gładził jej dłoń.
- A bardzo dobry wybór
- A pan czym się zajmuje jeśli mogłabym wiedzieć?
- Pewnie, że możesz. Pracuję w wielu dziedzinach. Jestem dziennikarzem, ale też czasami wyjeżdżam na różne bankiety i takie tam... To dzięki mojej pracy właśnie poznałem twoją mamę - dodał wpatrując się w Samantę, składając na jej ustach czuły pocałunek.
- Ekhm! - zakaszlała brunetka na widok zaistniałej sytuacji. Jednak całe wydarzenie przerwał przystojny kelner, który przyniósł swoje zamówienie.
- Dziękuję bardzo! - zawołała kobieta.
Jedzenie było wyśmienite, Sophie spożywała wiele razy pierogów, ale te były naprawdę pyszne.
- I jak smakuje ci? - zapytała ją po chwili mama grzebiąc widelcem po swoim talerzu. Z tego można było wywnioskować, że nie za bardzo jej smakowało
- Pycha, ale i tak babcia robiła lepsze! - odparła brunetka zapychając całą swoją buzię. Jej usta po chwili stały się całe granatowe.
Atmosfera była bardzo miła, wszyscy śmiali się i rozmawiali. Mama Sophie była wyraźnie zadowolona, że ta polubiła jej wybranka. Nagle dziewczyna zorientowała się o szybkim upływie czasu, szybko spojrzała na zegarek, który wskazywał 18:54. Szybko wstała z krzesła.
- Mamusiu ja już muszę iść, idę na spotkanie. Miło mi było cię poznać Robercie i mam nadzieję, że nie był to ostatni raz- posłała w jego stronę miły uśmiech po czym przytuliła najpierw jego a następnie swoją rodzicielkę. Szybkim tempem wybiegła z restauracji oglądając się za siebie dostrzegła jak teraz para bez wahania przytula się i szepce do siebie czułe słówka. Kąciki ust dziewczyny podniosły się diametralnie ku górze. Nie miała czasu się przebrać, więc była zmuszona jechać w aktualnym ubiorze. Szybko zamówiła taksówkę wskazując umówione miejsce kierowcy. Po chwili znalazła się pod jego domem. Poprawiła opadające kosmki włosów, po czym ruszyła w stronę drzwi naciskając na dzwonek. Otworzył jej blondyn.
- O hej Sophie, dobrze, że wreszcie przyszłaś!-przywitał ją
- Hej Niall, wiem nie dałam rady wcześniej, ale widzę że impreza się rozkręca- uśmiechnęła się wchodząc do środka tym samym tuląc chłopaka.
- Ładna sukienka - odparł na co dziewczyna się zarumieniła.
Po chwili wyłoniła się czarna kotara włosów.
- Zayn! - zapiszczała brunetka biegnąc w stronę chłopaka, po czym rzuciła się na jego szyję.
- Sophie co tak długo? Martwiłem się!-dodał tuląc jej ciało z całej siły - a tak poza tym wyglądasz zabójczo!
Sophie zaśmiała się odwracając głowę i witając się ze wszystkimi.Było bardzo dużo osób, nie tak jak ona to sobie wyobrażała. Spotkała na schodach Emily.
- Cześć! - zawołała podając jej rękę na co blondynka diametralnie ją wyminęła robiąc skwaszoną minę.
-Harry wychodzę na inną imprezę, bo widać, że wasza schodzi na psy!- prychnęła wzrokiem wodząc po Sophie, na co brunetka głośno westchnęła.
Wszyscy udali się w stronę salonu.
- Fajna składanka! - wykrzyczała brązowo - oka siadając obok głośnika.
- Dzięki, to ja wybierałem! - odrzekł z dumą w głosie loczek, na co Niall i Liam głośno zakaszleli.
Impreza rozkręcała się w najlepsze, atmosfera się rozluźniała.
- I jak się bawisz? - zapytał Zayn podchodząc i siadając obok Sophie
- Świetnie!
- Martwiłem się, że coś ci się stało, spóźniłaś się! - wykrzyknął w jej stronę, z powodu zagłuszającej ich rozmowę muzyki.
- Wiem, przyjechała mama. Okazało się że poznała jakiegoś Roberta i umówiła nas na spotkanie, chciała żebym go bardziej poznała. Wiem, że wyglądam jak klown ale kazała mi to ubrać, a nie miałam kiedy się przebrać - szybko streściła mu swoje dzisiejsze zdarzenia pokazując na swoje wdzianko, na co chłopak głośno się zaśmiał.
- Uwierz mi wyglądasz ślicznie! Chłopaki też tak twierdzą, rozmawiałem z nimi przed chwilką!
- Uwielbiam tą piosenkę! - odparła na lecącego właśnie Edd'a Sheeran'a - Little Bird.Chłopak podniósł jedną brew wstając z kanapy.
- Czy mogę panią prosić?
- Ale nie jestem dobra w tańcu! - próbowała się wymigać, lecz na próżno.
Już po chwili znalazła się w jego objęciach na parkiecie. Ich ciała stykały się ze sobą, a twarze były na odległości zaledwie kilku centymetrów. Popatrzyli sobie głęboko w oczy, Sophie uwielbiała to, mogła z nich wyczytać wszystko. Jego ręce oplatały jej talię a jej dłonie spoczęły na karku chłopaka. Głowę wtuliła w jego tors ruszając się w rytm muzyki. Poczuli nagle jakby cały czas stanął w miejscu a liczyli się tylko oni. Te kilka minut trwało jak wieczność-przyjemna wieczność.Żadne z nich nie zrobiło ruchu. Sophie poczuła znów te same perfumy i ciepło jego ciała. Natomiast Zayn, pierwszy raz mógł mieć ją tak blisko siebie.
-My little bird - słowa skończyły całą piosenkę, którą dokończył chłopak szepcąc do ucha brunetki. Nagle piosenka zmieniła się na inną- szybszą. Oni momentalnie odskoczyli od siebie uśmiechając się pod nosem.
- Chcesz czegoś do picia?-zapytał na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową kierując się w stronę kuchni.Podeszli prawie na rozmowy chłopaków. Byli zdenerwowani.
- Co jest?-zapytał nalewając do szklanek napoju
- Jestem zdenerwowany, bo Em miała być godzinę temu u nas a nadal jej nie ma. Nie odbiera telefonu, martwię się, bo pod moją opieką została- jednym tonem wydukał nerwowo chodząc po kuchni
- A wiesz gdzie poszła na tą imprezę? - zapytał Zayn opierając się o blat stoliku. Sophie bacznie obserwowała całe zdarzenie biorąc szklankę soku i robiąc tym samym łyk napoju.
- Yyyyy, czekaj... czekaj... mówiła mi- odparł loczek
- Spokojnie, przypomnij sobie! - uspokajał go Liam
- Już wiem nijaki Sam robił imprezę w jakimś domku pod lasem - odparł jednym tchem na co Sophie upuściła szklankę, która po chwili robiła się o posadzkę. Jej ręce zaczęły się trząść, a głos łamać.
- Co jest Sophie? - zapytał podchodząc do dziewczyny
- Nie nic, muszę iść do łazienki! - odparła wycofując się w stronę schodów.
Szybkim ruchem pobiegła w stronę pokoju, czuła jak jej całe oczy zaczynają się szklić. Usiadła na zimnej posadzce głośno łkając.-Musze im powiedzieć, ale jak, głupia Sophie zastanów się!-mówiła w popłochu. To wszystko przez niego, gdy wymawiała to imię czuła wstręt i odrazę. Wyciągnęła z ręki żyletkę w celu zapomnienia. Miała zrobić pierwsza krechę.Nagle drzwi do łazienki otworzyły się. Nie miała siły podnieść wzroku by zobaczyć kto to taki, poczuła jedynie jak ktoś siada koło niej.
- Sophie obiecałaś! - odparł po chwili zabierając z jej ręki wstrętne urządzenie wyrzucając tym samym do kosza.
- Musicie po nią jechać! - dodała po chwili tamując potok łez wydobywających się spod jej powieki.
- Powiedz co się stało? - dodał z troską w głosie delikatnie głaszcząc po policzkach
- Pamiętasz jak zaczęłam ci moje opowiadanie o imprezie? - zapytała stale łamiącym się głosem na co chłopak pokiwał twierdząco głową.
- Właśnie wtedy świetnie się bawiłam, tańczyłam było cudownie. Wtedy podszedł do mnie ten cały Sam podając mi szklankę soku, bez zastanowienia wzięłam pijąc jednym duszkiem, jednak po chwili poczułam zawrót głowy i upadek.Obudziłam się dopiero po kilku godzinach. Oni zdarli ze mnie ubranie- zatrzymała się ocierając łzę spływającą po policzku, kurczowo trzymając dłoń chłopaka- Zayn, rozumiesz? Zrobili to! Krzyczałam, wyrywałam się ale to nic nie dało! Błagałam tą dziewczynę aby mi pomogła a ona nic stała i patrzyła się co chwila podśmiewając się. Ja codziennie słyszę ich obleśne uśmieszki i docinki. "Chcesz więcej, nie mów że nie było ci dobrze'' Ja w ciągu nocy budzę się cała mokra i z wielkim krzykiem. A szkoła? To już wiesz dlaczego do niej nie chcę chodzić. Zayn ja już jestem wykończona psychicznie i fizycznie, a najgorsze jest to, że ja nie mogę o tym zapomnieć. Rozumiesz? To wraca ilekroć zamykam powieki, ilekroć ich widzę! Wiem, że Em mnie nie lubi, ale z całego serca nie chce by ją to samo spotkało!-dodała po czym wybuchła niepohamowanym płaczem. Ku jej zdziwieniu chłopak wziął ją mocno i przytulił z całej siły. Sophie czuła jak po jego policzku spływa łza. Gładził jej włosy ciężko oddychając. Mogła poczuć jak jego serce bije dużo szybciej niż zwykle. Cieszyła się, że nie mówił ''wszystko będzie dobrze'' tylko przytulił ją mocno, nie zostawił ją w tak ciężkiej dla niej sytuacji.
- Sophie, ja.. ja ich zabiję! - zawołał ujmując jej twarz w swoje dłonie
- Zayn proszę cię! Ja chcę abyś pomógł mi zapomnieć
- Nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził i obiecuję ci tutaj i teraz, że ja do tego nie dopuszczę już nigdy!Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
- Zwyczajnie się bałam, że mnie znienawidzisz!-odparła głowę spuszczając w dół
- Sophie ty głuptasie, jesteś dla mnie za bardzo ważna. Pomogę Ci chcę abyś o tym wiedziała, że nie zostawię cię samej Nigdy! - zakomunikował podnosząc jej podbródek ku górze tak, aby ich spojrzenia się spotkały.
- Dziękuję! - zawołała tuląc go z całej siły. Siedzieli tak dłuższy czas. Sophie zrobiło się nagle lżej, powierzyła swoją największa tajemnicę przyjacielowi. Przyjacielowi, który po prostu będzie i ja zrozumie!!
- Zayn, jedziemy! Nie możemy dłużej czekać! - przerwał im Liam wchodząc do łazienki z pękiem kluczy w dłoni
- Sophie wiesz gdzie to jest? - zapytał spokojnym głosem na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową
- A więc dobrze! Jedźmy! - dodał Liam wychodząc w pośpiechu z łazienki
On po prostu był. Wtedy kiedy go potrzebowałam, zawsze! Bo to jego uśmiechowi zaufałam, jemu samemu zawierzyłam siebie i swoje problemy, z których tylko on pomorze mi się wydostać. Nie umiem tego określić, ale czuje że wreszcie spotkałam prawdziwe szczęśćcie!!
~*~
~*~
Przepraszam was BARDZO mocno! Wiem! Obiecałam dodać rozdział kilka dni temu lecz wyszło jak wyszło. Mam bardzo dużo pracy w szkole, a wiadomo LO to nie przelewki. Przepraszam was jeszcze raz. Nie gniewajcie się na mnie.
Wydaje mi się, że w rozdziale jest wszystko ok. Chyba nie ma jako tako błędów (mam nadzieję, że nie ma, ponieważ mi jako humanistce nie wypada takowych popełniać). Hmm co mogę powiedzieć. Zachęcam was do komentowania, no i polecania mojego bloga. Jakby jeszcze ktoś nie zauważył pojawiła się zakładka "Zwiastun". Zajrzyjcie i napiszcie co o nim sądzicie. Jest on mojej roboty, więc zależy mi na opinii.
Dziękuję za wszystko i do następnego :)